Po około 10 latach w sandomierskim Urzędzie Miasta zdecydowano o reaktywowaniu stanowiska sekretarza. Decyzja burmistrza Sandomierza JERZEGO BOROWSKIEGO (na zdjęciu) o ogłoszeniu konkursu wywołuje jednak spore kontrowersje. Pada pytanie, po co, mając dwóch zastępców, burmistrzowi potrzebny jest jeszcze jeden pomocnik.
W sandomierskim Urzędzie Miasta zatrudnionych jest około stu urzędników, a wierzchołek urzędniczej piramidy stanowią burmistrz Jerzy Borowski oraz jego dwaj zastępcy Ewa Kondek i Marek Bronkowski. Taki układ utrzymuje się od co najmniej dwóch kadencji i widocznie się sprawdza, skoro nie podejmowano kroków zmierzających do wprowadzenia zmian. Co prawda w przeszłości w urzędzie było stanowisko sekretarza, ale przez około 10 lat jakoś się bez niego obywano, a jego obowiązki rozparcelowano między dwóch wiceburmistrzów.
Tak niegdyś tłumaczył to burmistrz, rekomendując radnym taki właśnie układ. W uzupełnieniu powyższych informacji powiedzmy jeszcze, że sandomierska administracja samorządowa nie jest tania, bo rocznie kosztuje podatnika niemal 10 mln zł.
W tej sytuacji ogłoszenie konkursu na stanowisko sekretarza wywołało najpierw konsternację, a potem ożywioną dyskusję. Odzew jest zdecydowanie negatywny, a burmistrzowi zarzuca się mnożenie stanowisk i generowanie dodatkowych kosztów.
W końcu Sandomierz liczy niespełna 25 tysięcy mieszkańców, a administrację ma taką, jakby miał ich co najmniej dwa razy więcej. Pod ręką jest choćby przykład Tarnobrzega, który choć dwa razy większy ma tylko jednego wiceprezydenta. Nie mówiąc już o ponad trzy razy większej Stalowej Woli, gdzie prezydent obywa się bez zastępcy.
- Co więc zmieniło się w Sandomierzu, że naraz urzędnikom potrzebny jest nowy nadzorca? - takie pytanie padło na ostatniej sesji z ust radnego Macieja Stępnia, który uzupełnił pytanie o szacowane koszty powołania nowego stanowiska. (...)
Jan Adam Borzęcki
Więcej w papierowym wydaniu "TN".
gość12:16, 02.01.2014
Ano zmieniła się ustawa panie redaktorze 12:16, 02.01.2014
Klementyna18:31, 06.01.2014
0 0
Ustawa ustawą, ale Sandomierz jest miastem kompletnie bezkrytycznym, a jego mieszkańcy idą za władzą jak barany na rzeż. To samo można rzec i o powiecie, gdzie prym wiodą same nieuki. A w przeszłości było to królewskie miasto. Gdyby Henryk Sandomierski to zobaczył! Zapewne w grobie się przewraca. Ale co tam obecnym władzom, "ciemny lud kupi wszystko co powiedzą i co zrobią" 18:31, 06.01.2014