21 lutego br. około godziny 7.55 w okolicach szkoły w Garbowie w gm. Dwikozy samochód osobowy marki Volkswagen Golf uderzył w wiozący uczniów szkolny autobus. Przeprowadzone przez policję postępowanie wykazało, że golf wpadł w poślizg na oblodzonej jezdni, zjechał na przeciwległy pas i uderzył w nadjeżdżający gimbus.
I na nic zdał się manewr kierowcy szkolnego autobusu, który, widząc zagrożenie, zjechał do rowu. W szkolnym busie pod okiem opiekunki jechało kilkunastu uczniów Gimnazjum w Dwikozach oraz jeden uczeń Szkoły Podstawowej w Słupczy.
Na szczęście żaden z nich nie doznał groźniejszych obrażeń, ale w wypadku ucierpiał jadący z matką pasażer volkswagena, którego niezwłocznie śmigłowcem - lądowisko na boisku szkoły przygotowali sandomierscy strażacy - przetransportowano do jednego z kieleckich szpitali.
Poza tym lekarz z przybyłej na miejsce karetki pogotowia zdecydował o zabraniu do sandomierskiego szpitala opiekunki dzieci, która doznała urazu kolana. Trzeba przyznać, że większość rodziców zdarzenie to uznała za niegroźne, gorąco dziękując opatrzności za takie właśnie zakończenie.
Ale nie wszyscy są tego zdania. Osoby interweniujące w tej sprawie w naszej redakcji zastrzegły sobie anonimowość. Ich główne zarzuty dotyczą zachowania opiekunki dzieci, która - jak twierdzą - nienależycie wywiązała się ze swego obowiązku.
"Pani opiekunka - to cytat z pisma matki jednego z uczniów, skierowanego do wójta Dwikozów - zamiast pilnować dzieci, zajęta była rozmową z kierowcą (...) Siedziała sobie obok kierowcy, nie zwracając uwagi na to, co dzieje się w autobusie. Podczas wypadku nie udzieliła pomocy żadnemu dziecku, tylko sama zabrała się z pogotowiem i odjechała. Zostawiła dzieci bez opieki (...) Opiekunka jadąc w autokarze ma się dziećmi opiekować, a nie dzieci siedzą same, a ona jedzie z przodu tuż przed szybą i pilnuje kierowcy". (...)
Jan Adam Borzęcki
Więcej w papierowym wydaniu "TN".
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz