Dziś to tylko pusty, zniszczony budynek, w którym nie wiadomo co powstanie. Ale przez wiele lat to właśnie tu biło kulturalno-towarzyskie serce Tarnobrzega. Tętniło życie, przyjeżdżali wielcy polskiej kultury i nauki, opisywali to miejsce reporterzy i pisarze. TAPIMA...
Gdy w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku w rejonie Tarnobrzega odkryto złoża siarki i zaczęto budować zagłębie siarkowe, Tarnobrzeg był niewielkim, jakby zatrzymanym w czasie miasteczkiem. Ciężko doświadczony przez obie wojny światowe trwał w marazmie. Ten stan przerwał "najazd" siarkowców. Miasto wypełniło się ludźmi, w dużej mierze młodymi. Dla wielu z nich, szczególnie dla ściągniętej ze Śląska, Krakowa i Warszawy kadry techniczno-inżynieryjnej, rozrywki oferowane przez miasteczko były zdecydowanie zbyt ubogie. - Pierwsze co sobie pomyślałam, jak tu przyjechaliśmy z mężem, to: Boże, co za dziura! Co za nuda! - wspomina 87-letnia dziś tarnobrzeżanka Danuta Terlecka. - Od razu zaczęliśmy planować, że trzeba jakiś wieczorek taneczny zrobić, jakoś ożywić to wszystko. Tylko pytanie - gdzie? Tak narodził się pomysł stworzenia klubu... (wel)
Więcej w papierowym i elektronicznym wydaniu "TN".
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz