Działacz warszawskiego stowarzyszenia Nasze Miasto Jest Nasze skarży Sandomierz za pobieranie opłaty miejscowej, nazywanej potocznie klimatyczną. Nadwiślańskie miasto, jego zdaniem, nie spełnia kryterium czystości powietrza.
Sandomierz wprowadził daninę wiosną 2017 roku, korzystając z możliwości, jakie daje Ustawa o podatkach i opłatach lokalnych "miejscowościom posiadających korzystne właściwości klimatyczne, walory krajobrazowe oraz warunki umożliwiające pobyt osób". Jest ona pobierana od osób zatrzymujących się w mieście na dłużej niż jeden dzień, w celach turystycznych, wypoczynkowych lub szkoleniowych. Stawka wynosi 2 złote za dobę.
Poprzednie władze tłumaczyły wprowadzenie daniny tym, że Sandomierz jest atrakcyjnym miejscem wypoczynku, ma niekwestionowane walory historyczne i przyrodnicze, słynie z największej liczby słonecznych dni w roku w Polsce i ma czyste powietrze.Uzyskane w ten sposób dochody miały być przeznaczone na promocję.
- Opłata sugeruje, że powietrze jest w Sandomierzu takie jak w uzdrowisku. Tymczasem, gdy spacerowałem po mieście, był straszliwy smog - mówi Beniamin Łuczyński, rzecznik stowarzyszenia Nasze Miasto Jest Nasze.
Beniamin Łuczyński z tych samych powodów skarży Toruń. Tłumaczy, że głównym celem jego kroku jest zwrócenie uwagi na problem smogu.
Sprawę rozstrzygnie Wojewódzki Sąd Administracyjny w Kielcach, do którego trafiła skarga aktywisty.
Więcej o tej sprawie w Tygodniku Nadwiślańskim.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz