Zamknij

Biegiem przez życie

13:12, 26.06.2013 TN
Skomentuj

Karierę sportową zaczynał od piłki nożnej. Z tą dyscypliną wygrała jednak lekkoatletyka. Z czasem Adama Maślankę bieganie pochłonęło na dobre. Startował w maratonach nie tylko w Polsce, ale także we Francji i Stanach Zjednoczonych. Od wielu lat spełnia się jako trener tarnobrzeskiego klubu biegacza "Witar", jest wychowawcą wielu medalistów Polski w kategoriach młodzieżowych.

Adam Maślanka świetnie sprawdza się w roli konferansjera prowadzącego większość imprez lekkoatletycznych w regionie. Zawodowo zajmuje się budownictwem, prowadzi własną firmę. Ma dorosłe dzieci i trzyletnią wnuczkę, z której jest bardzo dumny.

Uwielbia podróże do Francji, jazdę na rowerze i na nartach, na których "nieźle śmiga". Zamiłowaniem do lekkoatletyki zaraził syna. Żyje w ciągłym biegu pomiędzy rodziną, pracą, treningami i zawodami, w których startują jego podopieczni. Z trudem znajduje czas na spotkanie z nami, choć o sporcie, wyjazdach za granicę, maratonach i relacjach z wychowankami mógłby mówić godzinami.

Najpierw piłka

Jego przygoda ze sportem rozpoczęła się w latach 60. ubiegłego wieku. - Przyjechałem do Tarnobrzega z Jarosławia jako piłkarz. Potem trafiłem do wojska, do jednostki dowództwa Wojsk Obrony Powietrznej Kraju w Oświęcimiu. Tam zacząłem biegać, startowałem w zawodach, doszedłem do mistrzostw Wojska Polskiego. Zaczynałem od biegów średnich. Przez 30 lat wyjeżdżałem za granicę, startowałem w długich biegach ulicznych we Francji, potem przyszedł czas na maratony - wspomina A. Maślanka.

Jako amator osiągnął w swojej dyscyplinie znaczące wyniki i czołowe miejsca w zawodach. Uczestniczył w maratonach w Los Angeles, Bostonie, Nowym Jorku.

Zagraniczne wyjazdy dostarczały panu Adamowi wielu emocji. - Marzeniem każdego maratończyka było uczestnictwo w biegu w Nowym Jorku, w którym uczestniczyło osiemset osób z całego świata. Mnie się udało. Wybrałem się pewnego dnia do ambasady amerykańskiej, zabrałem ze sobą artykuły prasowe, mówiące o mojej "karierze" i konsul wydał zgodę. Powiedział: "jedź i biegaj" - opowiada.

Powstaje Witar

W latach 80. Adam Maślanka z kolegami, z którymi biegał - Zdzisławem Karpińskim oraz Zenonem Dziadurą - postanowili założyć tarnobrzeski klub biegacza "Witar".

- Naszą działalność  wspierał początkowo "Siarkopol", ale ze sprzętem i konkretnym sponsoringiem zawsze był kłopot. Do klubu wstąpiło około czterdziestu biegaczy, dziś wielu z nich nie mieszka już w Polsce, część powyjeżdżała również z Tarnobrzega. Trenując dorosłych, czułem niedosyt. Postanowiłem zająć się młodzikami - utworzyłem sekcję młodzieżową. Dzieci bardzo chętnie trenowały, a każdy sukces motywował je do dalszej pracy - podkreśla nasz rozmówca.

Z zawodów podopieczni Adama Maślanki coraz częściej przywozili medale. Wielu z nich startowało w biegach przełajowych na mistrzostwach Polski. Aktualnie trenuje z Markiem Gajem, wicemistrzem Polski w spartakiadzie, powołanym do kadry narodowej, przygotowującym się do mistrzostw świata juniorów, oraz Michałem Wojciechowskim, który w ubiegłym roku na halowych mistrzostwach świata zajął 4. miejsce w biegu na 800 metrów. Zawodnik ten będzie startował w światowej olimpiadzie głuchoniemych w biegach średnich.

Dla trenera bardzo ważne są relacje z wychowankami. Wielu z nich do pana Adama przyprowadził ks. Michał Józefczyk, proboszcz parafii na Serbinowie. Mówił, że tymi chłopcami trzeba się zająć. Dziś wyszli na ludzi, pokończyli studia, pracują. Sport dał im siłę i motywację do działania. Odkryli, że stać ich na wiele.

Jego "dzieci"

- Jestem dumny z moich wychowanków. Ostatnio Michałowi Wojciechowskiemu, który jest głuchoniemy, oznajmiłem z ogromną radością, że zaczyna wyraźnie mówić. Bardzo się ucieszył. To wrażliwy, fajny młody człowiek.

Trener Maślanka pamięta też niektóre zabawne wydarzenia: - Nie zapomnę, jak na jubileuszowy "Bieg Nadwiślański" przywiozłem własnym autem armatę z Baranowa Sandomierskiego. Spałem z nią w samochodzie przez całą noc pod blokiem. Następnego dnia wystrzał był widowiskowy.

Trener "Witaru" uważa, że biegać może każdy, niezależnie od wieku. Radzi, by zaczynać od truchtu około 20 minut dziennie. Nie wolno przeholować, bo jest to niebezpieczne dla zdrowia a nawet życia.  - Trzeba słuchać serca i nie dopuszczać do zadyszki. Wcześniej obowiązkowo przeprowadzamy 15-minutowy stretching. Rekreacyjnie biegają tysiące ludzi na całym świecie, inwestując w ten sposób w zdrowie. Po wysiłku fizycznym człowiek czuje się zrelaksowany i wypoczęty.

Wiele prywatnych marzeń Adama Maślanki już się spełniło. Jako trener chciałby doczekać się olimpijczyka, mistrza świata.

Monika Stojowska

(TN)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

MM

0 0

brawo ADAŚ 15:33, 01.07.2013

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo
0%