Tarnobrzeskich bubli drogowych ciąg dalszy. Na kilku metrach ulicy K. Wielkiego ulokowano sześć (!) studzienek kanalizacyjnych. Tłuką się jak cholera. Grzmoty są wywoływane przez samochody ciężarowe, zwłaszcza nauki jazdy, które jadąc z górki (od strony sklepu "LIDL") wpadają w nierówność i wywołują duży hałas.
Kilka tygodni temu dostaliśmy list, w którym mieszkańcy proszą o interwencję w tej sprawie. Oto jego treść: "Po przeczytaniu artykułu pod tytułem »Chcą normalnie żyć« dotyczącego hałasu na wiadukcie wywoływanego przez samochody ciężarowe chciałbym wskazać, że nie jest to jedyne miejsce gehenny dla mieszkańców Tarnobrzega. Podobna sytuacja (można to porównać do strzałów armatnich lub grzmotów burzy) występuje na ulicy Kazimierza Wielkiego (blisko posesji Prokuratury Okręgowej V Wydział Śledczy - pomiędzy ulicami Jędrusiów i Konstytucji 3 Maja). Utrapieniem w tym jest miejscu fatalny stan jezdni. Grzmoty są wywoływane przez samochody ciężarowe, zwłaszcza nauki jazdy, które jadąc z górki (od strony sklepu "LIDL") wpadają w nierówność i wywołują duży hałas. Jest to odcinek około 10 metrów długości. Mieszkańcy okolicznych domków interweniują w tej sprawie, ale - jak widać i słychać - brak jest pozytywnych efektów tych interwencji. Ciekawe, ile decybeli wykazuje hałas w tym miejscu. Uprzejmie proszę o zainteresowanie tą sprawą."
Odcinek jezdni, o którym mowa, znają chyba wszyscy tarnobrzescy kierowcy. Na długości kilku metrów rozmieszczonych jest aż sześć studzienek kanalizacyjnych, a asfalt wokół nich był wielokrotnie łatany. Najechanie na nie lub na "towarzyszące" im nierówności faktycznie powoduje stukot - tym głośniejszy, im cięższe jest auto. Wielu kierowców, którzy często tędy jeżdżą, stara się omijać studzienki i pęknięcia jezdni, manewrując pomiędzy nimi. Nasi czytelnicy zwracają uwagę, że najwięcej hałasu powodują "elki", bo kursanci raczej nie robią takich manewrów.
- Trzeba tutaj mieszkać, żeby zrozumieć, jaki to problem. Dzień w dzień słyszymy kilkaset takich grzmotów, w większości przypadków w seriach - po kilka. Skoro już komuś zabrakło wyobraźni i zlokalizował tu tak dużo studzienek, to teraz trzeba dbać o to, żeby asfalt wokół nich był w dobrym stanie. Trzeba po prostu co jakiś czas go wymieniać, najlepiej całymi płatami na długości kilku metrów. Innego rozwiązania chyba nie ma - mówi mieszkaniec jednego z pobliskich domów.
- Nie wiem czy ktoś kiedykolwiek robił jakieś badania poziomu tego hałasu. Wiem natomiast, że nie przekonałyby mnie tłumaczenie, że nie przekracza on jakichś tam norm. Nie wszystko można zamknąć w sztywnych ramach. A tutaj chodzi o komfort naszego życia. Chcemy świętego spokoju.
O sprawę zapytaliśmy w tarnobrzeskim magistracie. Chcieliśmy dowiedzieć się, czy mieszkańcy faktycznie zgłaszali urzędnikom ten problem i czy w wyniku tych zgłoszeń ktokolwiek się mu przyjrzał. Zapytaliśmy też o jego rozwiązanie. (...)
Rafał Nieckarz
Więcej w papierowym wydaniu "TN".
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz