Od kilku miesięcy władze gminy Gorzyce wiedzą, że muszą zwrócić na konto Wojewódzkiego Urzędu Pracy część pieniędzy, jakie otrzymały na realizację unijnego projektu "Sukces w zasięgu ręki". Mimo tego wciąż nie zapadła stosowna decyzja rady gminy, która umożliwiałaby wykonanie przelewu. Odsetki rosną i wszystko wskazuje na to, że WUP po pieniądze będzie musiał przysłać komornika.
O sprawie pisaliśmy już kilka miesięcy temu. Projekt, o którym mowa, przez dwa lata realizowała Szkoła Podstawowa nr 2 w Gorzycach. Prowadzono dodatkowe zajęcia, zakupiono nowe pomoce dydaktyczne, a dzieci odwiedziły między innymi teatr, ZOO i ogród botaniczny.
Gdy do Gorzyc przyjechali kontrolerzy z WUP okazało się, że na samym początku, w 2010 roku, popełniono błędy podczas rekrutowania nauczycieli do prowadzenia wspomnianych wyżej zajęć. Jako że wybrano ich bez przeprowadzania konkursu, urząd zakwestionował zasadność wypłacania im wynagrodzenia. Chodzi o 95 tysięcy złotych, chociaż dziś razem z odsetkami naliczanymi od czasu pierwszych wypłat to już około 120 tysięcy.
Na sesji rady gminy temat po raz pierwszy pojawił się w czerwcu, gdy decyzja o konieczności zwrotu pieniędzy do kasy WUP była już ostateczna. Wtedy też usłyszeliśmy, że wójt nie ma zamiaru szukać wśród osób, które przygotowywały i nadzorowały projekt, tych, którzy nie dopilnowali przeprowadzenia konkursu na prowadzenie zajęć. Tłumaczono to tym, że w chwili jego startu gmina walczyła z powodzią, a w szkole mieszkały osoby poszkodowane przez żywioł. Sytuacja była więc daleka od normalności.
Podczas tamtego posiedzenia rady nieśmiało przebąkiwano o tym, że być może nauczyciele zdecydują się pomóc gminie rozwiązać problem, zwracając część zarobionych pieniędzy. Wójt mówił wtedy, że dobrze byłoby, gdyby była to kwota odsetek naliczonych przez WUP. Do tego jednak nie doszło. Sam gorzycki magistrat także nie oddał urzędowi pracy pieniędzy, mimo że na sesje rady gminy trafiały stosowne uchwały. O podjęcie decyzji w tej sprawie wójt wnioskował także podczas posiedzenia w połowie listopada.
Radni zdjęli jednak ten punkt z porządku obrad. Na pytanie o to, czy w tej sytuacji należy się spodziewać, że po swoje pieniądze WUP będzie musiał wysłać do UG komornika, wójt Marian Grzegorzek odpowiada: - Wygląda na to, że jest to nieuniknione. Mówi też, że bez decyzji rady gminy, zmieniającej przeznaczenie zapisanych w budżecie sum, on nie może wydać na dowolny cel ani złotówki.
Marian Grzegorzek uważa, że gmina powinna zwrócić pieniądze do Wojewódzkiego Urzędu Pracy i zapomnieć o sprawie, bo w ogólnym rozrachunku nie poniosła straty, a zyskała na realizacji unijnego projektu. (...)
Rafał Nieckarz
Więcej w papierowym wydaniu "TN".
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz