Podskarpowa pójdzie w działki? Najprawdopodobniej tak. Klamka, w sensie formalno-prawnym, praktycznie zapadła po tym, kiedy pod koniec kwietnia Generalny Dyrektor Ochrony Środowiska podtrzymał decyzję podkarpackiego Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska, zezwalającą na budowę kolejnego etapu obwodnicy Stalowej Woli i Niska. Ten wariant przebiegu obwodnicy zakłada, że arteria wejdzie w bezpośrednią kolizję z obecnymi ogrodami działkowymi "Hutnik I" na lewym brzegu Sanu.
Działkowcy usiłowali podważyć te plany, stąd wziął się ich protest skierowany do GDOŚ. Jak się okazuje - nieskuteczny. Jeśli nie skorzystają oni z ostatniej szansy, czyli zaskarżenia decyzji do NSA (konkretnie: do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie) w ciągu 30 dni od daty wydania dokumentu, uprawomocni się on i tym samym stworzy prawne podstawy do projektowania i - jeśli tylko znajdą się na to pieniądze - budowy obwodnicy. Obwodnica mogła powstać już kilka lat temu, ale najwyraźniej w Stalowej Woli, oraz w kontaktach jej władz z GDDKiA, z wojewodą oraz z władzami Niska, zabrakło determinacji, spójności i konsekwencji w działaniu. W efekcie obwodnica wisiała sobie w nieskończoność na tzw. liście rezerwowej, bo w gruncie rzeczy nikt nie zabiegał o to, aby trafiła na listę podstawową. Wyszło jak wyszło: obwodnice wybudowały inne miasta, Stalowa Wola i Nisko - nie. (...)
Jerzy Reszczyński
Więcej w papierowym wydaniu "TN".
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz