Drugie życie "Wisły" Sandomierz

Gdy kilka miesięcy temu pisaliśmy o trudnościach finansowych SKS "Wisła" Sandomierz i zawirowaniach w jego władzach, wydawało się, że klub już nie wyjdzie na prostą. Dzisiaj, po zmianach w zarządzie, sytuacja klubu wydaje się jednak lepsza niż wielu przewidywało, a na pewno stabilniejsza, niż sąsiadki zza Wisły - "Siarki" Tarnobrzeg.

Jeszcze latem wiele wskazywało na to, że nic nie uratuje Sandomierskiego Klubu Sportowego przed degradacją do B klasy, poprzedzoną roczną pauzą w rozgrywkach. Kasa klubu świeciła pustkami. Większość mistrzowskiej drużyny z poprzedniego sezonu (piłkarze zdobyli wówczas okręgowy Puchar Polski i grali w barażach o awans do II ligi) wykruszyła się, bo najlepsi piłkarze nie chcieli lub nie mogli czekać, aż klub zaproponuje im nowe kontrakty, na miarę ich klasy sportowej. Ponadto wojenka pomiędzy starym zarządem klubu a nowymi władzami miasta trwała w najlepsze. A jednak, mimo przeciwności, udało się wybrać nowy zarząd klubu i w przeciągu półtora tygodnia, bo tyle pozostało czasu do startu sezonu sklecić drużynę i zgłosić ją do rozgrywek w III lidze. Nawet pomijając fakt, że drużyna okupuje dolną strefę tabeli i gra w kratkę, a pozostanie klubu w tej klasie rozgrywkowej wydaje się raczej pobożnym życzeniem, to zarówno władze miasta, jak i nowe władze klubu solidarnie potwierdzają, że klub wychodzi z dołka finansowego i z optymizmem patrzą na przyszły rok.

Burmistrz Marek Bronkowski nawet nie stara się ukrywać, że z poprzednim zarządem klubu, któremu prezesowała Anna Ziółek, nie było mu po drodze. Sytuacja diametralnie się zmieniła po objęciu rządów przez Sebastiana Wieczorka. Skończyły się wzajemne oskarżenia i podchody. Klub i władze miasta nawiązały konstruktywny dialog, co poskutkowało tym, że w kasie miejskiej znalazły się dodatkowe pieniądze na funkcjonowanie "Wisły", mimo że ta, jak powtarzał burmistrz, więcej z miasta w tym roku miała już nie dostać... (jż)

WIĘCEJ W NAJNOWSZYM WYDANIU "TYGODNIKA NADWIŚLAŃSKIEGO" LUB eTN.