To, co miało miejsce na sesji budżetowej Rady Miejskiej Stalowej Woli zwołanej na 27 grudnia, sprawiło, że rada nie tylko nie była w stanie uchwalić budżetu, ale też zrobiła z siebie pośmiewisko. Zaczęło się sielankowo wręcz - od krótkiego występu dzieci z jednego z chórów MDK, które zaprezentowały radnym wiązankę kolęd i pastorałek.
A prezydent podjął chórzystów słodyczami, po czym - co już samo w sobie było wydarzeniem co najmniej niecodziennym - udał się na obrady RM, by przekonywać radnych do przedłożonego przez siebie projektu uchwały budżetowej.
Następnych osiem godzin, w trakcie których młócono pierwszy punkt porządku obrad, poświęcony właśnie budżetowi i tylko budżetowi na 2014 rok, było z każdą chwilą bardziej straszne i bardziej śmieszne zarazem. Śmieszny i straszny był też widok kilku policyjnych radiowozów zaparkowanych - wcale nie tak dyskretnie - w sąsiedztwie siedziby UM. Ta demonstracja siły nie mogła nie korespondować z obecnością na sesji kilkudziesięciu kibiców ZKS "Stal". Przyszli "lobbować" w sprawie stadionu i pieniędzy dla piłkarzy.
Prezydencki projekt budżetu miasta na 2014 rok był, jak to oboje przedstawili wspólnie z panią skarbnik miasta, trudny i ryzykowany zarazem. Na liście przewidzianych do realizacji inwestycji nie znalazło się wiele zadań, których realizacja bądź inicjacja w 2014 r. wydawała się niektórym oczywista. Mowa o turborondzie u zbiegu ulic Ofiar, Katynia, Solidarności i Kwiatkowskiego, o wspólnej z powiatem przebudowie ul. Przemysłowej, o starcie przebudowy głównej trybuny stadionu przy Hutniczej, nie mówiąc o szeregu drobniejszych inwestycjach.
Generalnie: w 2014 r. prezydent zaplanował dochody miasta na poziomie 226,12 miliona zł i wydatki wynoszące 254,69 miliona zł. Do deficytu na poziomie 28,5 miliona należałoby dodać 10 milionów zł z tytułu obsługi zaciągniętych wcześniej kredytów i zobowiązań. Na liście zadań inwestycyjnych znalazły się te, które, w ocenie prezydenta, mają charakter najbardziej prorozwojowy, rokujący powstawanie nowych miejsc pracy i nowych źródeł przyszłych wpływów podatkowych, a jednocześnie takie, które nie pogłębią w sposób znaczący zadłużenia miasta.
To warunek, aby w najbliższych latach Stalowa Wola miała potencjał pozwalający na wygenerowanie środków własnych do wielkich projektów dofinansowywanych z budżetu UE na lata 2014-2020.Formalnie komisje stałe RM do projektu uwag nie wniosły, choć jedna z nich, budżetu i finansów, zawnioskowała o uwzględnienie w budżecie sześciu nowych zadań, których prezydent nie wziął pod uwagę. Andrzej Szlęzak przystał na dopisanie do listy inwestycji tylko zadania związanego z siecią teleinformatyczną szerokopasmowego internetu.
Pozostałe z różnych względów odrzucił. Albo odnosiły się do zadań ujętych już we wnioskach obejmujących znacznie szersze obszary działań dotowanych przez UE, albo do niedopuszczalnych granic redukowałyby obowiązkowe rezerwy np. na remonty szkól i przedszkoli.
Do tego momentu jeszcze dało się w miarę kulturalnie dyskutować przy wykorzystaniu rzeczowych argumentów. Bon ton poszedł precz kiedy klub radnych PiS ogłosił swe "stanowisko" wobec projektu budżetu. Jak oświadczył szef klubu Lucjusz Nadbereżny, projekt "bardzo rozczarowuje", jest "budżetem dla leniucha", bo koncentruje się przede wszystkim na kontynuowaniu tego, co zostało już zaczęte. W ogóle - blokuje rozwój miasta, zaś wszystkie nowe inwestycje, jakie wpisano w projekt budżetu, są "niecelowe i niegospodarne".
Co drugie zdanie w tym wystąpieniu brzmiało mniej więcej tak: "miasto nie ma gospodarza". Klub PiS skrytykował m.in. brak w budżecie tak "rozwojowych" dla miasta wydatków, jak 300 tys. zł dotacji dla piłkarskiej spółki akcyjnej, brak pieniędzy na przebudowę głównej trybuny stadionu, brak inwestycji na terenach Spółdzielni Mieszkaniowej, co ma być dowodem, że prezydent ignoruje potrzeby połowy mieszkańców miasta. Klub PiS "przejechał się" po pomyśle, aby 2 miliony złotych miasto wydało na budowę kolejnego ronda umożliwiającego poprawę dojazdu do terenu, na którym powstać ma gigantyczna nowa galeria handlowa tworząca 400 miejsc pracy. (...)
Jerzy Reszczyński
Więcej w papierowym wydaniu "TN".
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz