POWIAT SANDOMIERSKI. Właściciele skupów i sadownicy z Sandomierszczyzny dostali wreszcie pieniądze od firmy Eskimos za owoce dostarczone w ramach rządowego programu stabilizacji cen jabłek. Batalia o zapłatę trwała ponad pół roku.
Program stabilizacji cen, czyli interwencyjny skup, przypomnijmy, został wprowadzony przez ministerstwo rolnictwa w reakcji na bardzo niskie ceny jabłek w 2018 roku, po wyjątkowo urodzajnym sezonie. Realizację programu powierzono spółce Eskimos, która zaproponowała stawki dwu-, a nawet trzykrotnie wyższe od oferowanych wtedy przez zakłady przetwórcze - od 25 do 30 groszy.
Rzeczywistość okazała się jednak mniej optymistyczna.
- Na pewno po raz drugi nie wszedłbym w taki kontrakt. Nie powinno się powierzać interwencyjnego skupu takiej firmie jak Eskimos. Sprawa kosztowała mnie mnóstwo nerwów. Straciłem co najmniej kilku klientów - mówi Mirosław Drab, właściciel skupu owoców w Głazowie w gminie Obrazów.
Poseł Marek Kwitek, członek Sejmowej Komisji Rolnictwa uważa, że ostatecznie, mimo problemów, program był korzystny dla sadowników.
W ramach interwencyjnego skupu w powiecie sandomierskim zostało kupionych około 60 tysięcy ton jabłek przemysłowych.
Więcej w papierowym wydaniu TN.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz