Grząski grunt na dojeździe z posesji do drogi publicznej jest problemem dla niepełnosprawnego Stanisława Surmy z Wydrzy w gminie Grębów. Jego syn podkreśla, że po deszczu nie dojedzie tam ani karetka pogotowia, ani straż pożarna. Mężczyźni czują się oszukani przez wójta, który miał obiecać pomoc w rozwiązaniu tego problemu, a później się z tego wycofać. - Wójt początkowo zapewnił nas, że gmina wysypie tu kamień. Ostatnio jednak zmienił zdanie, tłumacząc to drożejącym tłuczniem - mówi Leszek Surma.
w papierowym i elektronicznym wydaniu
"Tygodnika Nadwiślańskiego":
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz