Okazuje się, że nie do końca zamknięta jest sprawa gigantycznej inwestycji przemysłowej, o której pisaliśmy niedawno jako o utraconej szansie na wzmocnienie ekonomicznej sytuacji Stalowej Woli. Jak informowaliśmy, nieujawniony na razie z nazwy inwestor, zamierza ulokować w naszym kraju najnowocześniejszy w Europie zakład metalurgiczny zajmujący się głównie przeróbką stali (walcowanie).
Potrzebuje do tego terenu o powierzchni 44 hektarów. Takiego miasto do dyspozycji obecnie nie ma. Inwestor już kilka miesięcy temu prowadził intensywne rozpoznania szans na ulokowanie swego przedsięwzięcia w stalowowolskim ośrodku przemysłowym, gdzie funkcjonuje specjalne strefa ekonomiczna i gdzie, oprócz niższych podatków i niższych cen gruntu, spodziewa się znaleźć przede wszystkim wykwalifikowaną i doświadczoną kadrę inżynierską i techniczną.
Niestety, gdy otrzymał "czarną polewkę" w postaci informacji, że miasto byłoby gotowe oddać mu do dyspozycji potrzebny mu teren, ale Lasy Państwowe nie chcą słyszeć o zmianie przeznaczenia gruntu, ruszył w Polskę. Najwyraźniej nie udało mu się znaleźć atrakcyjniejszej lokalizacji, jako że znów słychać o nim w kontekście właśnie Stalowej Woli.
Inwestycja, przypomnijmy, miałaby mieć skalę liczoną w setkach milionów euro i przynoszącą tysiąc miejsc pracy w nowoczesnym, zautomatyzowanym zakładzie pracy. Dla miasta oznaczałoby to wielkie pożytki z podatków, nie mówiąc już o miejscach pracy i zmniejszeniu obciążeń socjalnych związanych z bezrobociem.
Stalowa Wola obecnie zajmuje ok. 83 km kwadratowych powierzchni, która w ponad 60 procentach pokryta jest lasami. Jest to w skali kraju wskaźnik fenomenalnie wysoki. Lasy pokrywają ok. 5 tysięcy hektarów terenów położonych w granicach miasta. 45 hektarów pożądanych przez inwestora, to - nietrudno obliczyć - niespełna 1 procent tego, na czym dziś szumią knieje. Takie tereny znajdują się także w bezpośrednim sąsiedztwie dróg, które budowano właśnie po to, aby potencjalnym inwestorom uzbroić teren pod działalność.
Tyle, że na działki gotowe przyjąć inwestycje nie wolno nikogo - może poza dziką zwierzyną i grzybiarzami - wpuścić. Lasy są przeciwne wylesieniu kawałka gruntu i przeznaczeniu go pod działalność przemysłową. (...)
Jerzy Reszczyński
Więcej w papierowym wydaniu "TN".
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz