"Sąd sądem, ale sprawiedliwość musi być po naszej stronie" - ten cytat z kultowej komedii "Sami swoi" zna chyba każdy. I choć losy zwaśnionych rodzin Kargulów i Pawlaków sąsiadujących przez płot od lat bawią kolejne pokolenia, to w życiu już tak wesoło nie jest. Wiedzą o tym mieszkańcy jednej z posesji w Iwaniskach, którzy w wyniku takiego konfl iktu od września ubiegłego roku nie mają dojazdu do domu.
Maria Szymańska mieszka razem z mężem, dziećmi i wnukami. Jej działka położona jest w niespecjalnie dogodnym miejscu. Nie ma dostępu do drogi gminnej ani biegnącej w pobliżu trasy wojewódzkiej Opatów - Staszów. Do tej drugiej prowadzi wprawdzie wąska ścieżka mająca status traktu gminnego, ale nie sposób przejechać nią samochodem. Gdy pani Maria kupowała swoją działkę, poinformowano ją, że może ona korzystać z drogi biegnącej przez działki sąsiadów. Ich ówcześni właściciele w 1986 roku zrzekli się na rzecz gminy części swoich parceli. I wszystko byłoby w porządku, jednak okazało się, że owo zrzeczenie nie ma mocy prawnej.
PIESZO DO PORODU
- Ponad 30 lat temu kupiłam działkę z drogą dojazdową, a teraz sąsiad twierdzi, że tam drogi nie ma. Do września ubiegłego roku normalnie z niej korzystaliśmy - mówi Maria Szymańska... (jk)
Więcej w papierowym i elektronicznym wydaniu "TN".
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz