Śmierć i podatki to ponoć dwie najpewniejsze rzeczy na tym łez padole. W Stalowej Woli jest jeszcze jedna: jeśli w najbliższym czasie miasto nie wskaże lokalizacji nowego cmentarza, nie da się umrzeć. Bo nie będzie gdzie chować zmarłych.
Prezydent miasta zapewnia, iż decyzja w tej sprawie zapaść musi w obecnej kadencji samorządu. I gotów jest nawet rozpisać lokalne referendum w tej sprawie. Bo problem ten - wybór miejsca na nowy cmentarz - mieć będzie konsekwencje rzutujące na wiele pokoleń. Z tego powodu decyzja winna być podjęta z największą starannością oraz liczeniem się z głosem obywateli.
Obecne nekropolie największego w regionie miasta powoli się zapełniają. Cmentarza parafialnego nie ma już jak rozbudować z powodów czysto terytorialnych. Coraz częściej mówi się o likwidacji tych grobów, którymi nikt się nie opiekuje i które są najbardziej zaniedbane. To może pozwolić jeszcze przez krótki czas tworzyć miejsca grzebalne. Komunalnego, mającego tyle lat co miasto i wielokrotnie poszerzanego, też nie da się rozbudować - z powodów terytorialnych oraz prawnych.
To znaczy, że jeśli nawet udałoby się pozyskać od Lasów Państwowych kawałek terenu pod kolejną kwaterę czy dwie (co niczego nie rozwiąże), to na przeszkodzie stanie obowiązek uwzględnienia strefy ochronnej podziemnych ujęć wody. Najbardziej optymistyczne szacunki mówią, że na nekropolii przy Ofiar Katynia można będzie jeszcze przez około 10 lat organizować pochówki.
Wieloletnie przymiarki do wyboru miejsca pod nową jak na razie nie przełożyły się na żadne wymierne efekty. Wymieniano już m.in. tereny leśne pomiędzy Stalową Wolą a Przyszowem w gminie Bojanów, okolice charzewickiego zespołu parkowo-pałacowego, a ostatnio znów mówi się o ulokowaniu cmentarza przy drodze Stalowa Wola - Jamnica. Poza charzewicką, wstępnie rozważane lokalizacje mają podstawowy mankament, który mieszkańcom trudno będzie zaakceptować: znaczną odległość od miasta. (...)
Jerzy Reszczyński
Więcej w papierowym wydaniu "TN".
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz