Koszykarze Siarki po dramatycznej końcówce pokonali faworyzowany zespół ze stolicy Dolnego Śląska i przy olbrzymim aplauzie publiczności opuszczali parkiet tarnobrzeskiej hali MOSiR.
KKS SIARKA Tarnobrzeg - WKS Śląsk Wrocław 75:74 (17:21, 22:15, 22:23, 14:15).
Siarka: Bell 13, Wall 10, Młynarski 15 (3x3), Harris 14 (2x3), Robbins 10 - Zalewski 9 (3x3), Patoka 4, Paul ).
Śląsk: Williams 15, Madden 15 (1x3), Jankowski 9 (3x3), Chanas 11 (3x3), Kowalenko 11- Heath 11, Sutton 2, Stawiako, Jarmakowicz 0, N. Kulon 0.
Sędziowali: Janusz Calik, Dariusz Lenczowski, Robert Zieliński.
Widzów: 800.
Losy inauguracyjnego spotkania ważyły się do końcowej syreny. Na 3,3 sek. przed upływem regulaminowego czasu gry, przy prowadzeniu "Siarkowców" 75:74, Danie Wall wykonywał dwa rzuty wolne, z których pierwszego miał trafić, a drugiego... nie (!), by goście mieli jak najmniej czasu na doprowadzenie co najmniej do dogrywki. Popularny "Waluś" spudłował jednak dwa razy, a rzut rozpaczy byłego reprezentanta Polski, Kamila Chanasa, także był nie trafiony i fani Siarki po końcowej syrenie wraz zespołem mieli okazje do wielkiej fety.
- Nasza siła, to gra zespołowa. To dziś, poza dwoma przestojami w drugiej i czwartej kwarcie nam "wyszło" i możemy cieszyć się z wygranej - skomentował sukces swojego zespołu Zbigniew Pyszniak, trener Siarki. (zb) Fot. B. Myśliwiec
Więcej w czwartkowym "papierowym" wydaniu TN".
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz