Śpiewa, pisze, udziela się społecznie. Doskonale znana mieszkańcom powiatu sandomierskiego i nie tylko. Kobieta o niespożytej energii, a zarazem pełna dobroci i życzliwości do drugiej osoby. Ewa Juda, bo o niej mowa, jest regionalistką, poetką, śpiewa w zespole "Gorzyczany", a do tego nieustannie zadziwia swoją odwagą i ciekawością świata.
Pani Ewa pochodzi z Lubelszczyzny, z małej wsi Stróża niedaleko Kraśnika. Dorastała w domu, w którym, jak mówi, głównym źródłem utrzymania była wiedza. Ponieważ jej mama zmarła młodo, mieszkała z rodziną ojca, wychowywana przez babcię. Drewniany dom, o którym wspomina regionalistka, z zewnątrz tonął w kwiatach, a w środku w książkach. Wiele z nich było po łacinie, a to dlatego, że dziadek pani Ewy bardzo upodobał sobie ten język. Ona sama, będąc małą dziewczynką, bardzo chciała w przyszłości zostać nauczycielką łaciny i nie potrafiła zrozumieć, dlaczego ten język pozostał żywy już tylko w terminologii naukowej.
Wiersze zaczęła pisać jeszcze w szkole. Jak mówi, wówczas bardzo dużo osób próbowało swoich sił w tworzeniu. W parze z zamiłowaniem do literatury, poezji, sztuki muzyki, idzie wykształcenie analityczne, ponieważ Ewa Juda jest analitykiem chemiczno-spożywczym.
- To akurat nie jest nic nowego, że ja, wykształcona w kierunku ścisłym, zajęłam się czymś tak odmiennym. Wielu bardzo znanych chemików pisało wiersze - mówi ze śmiechem pani Ewa i dodaje, że z żadnej z tych dziedzin by nie zrezygnowała. Uczyła się w Technikum Analizy Środków Chemicznych w Rzeszowie. Jak po latach wspomina, miała wymagającą polonistkę, która jej pierwsze wierszowane próby oceniła bardzo surowo. Autorka niewiele myśląc spaliła je wszystkie i na długo odłożyła pióro... (jk)
Więcej w papierowym i elektronicznym wydaniu "TN".
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz