Urząd Miasta Tarnobrzega wydał na nagrody dla pracowników prawie milion złotych. W mediach i internecie zawrzało. Urzędnicy są oburzeni, że zagląda się im do kieszeni, chociaż prezydent podkreśla, że na premie zasłużyli, a sprawa nie jest żadną tajemnicą.
- Mówi się, że urzędnicy zarabiają nie wiadomo jakie sumy. I później przychodzą do mnie mieszkańcy i zgłaszają chęć pracy w urzędzie. Ale jak się dowiadują o jakie kwoty chodzi, to są rozczarowani. Urzędnik rozpoczynający pracę dostaje 2100 złotych brutto (1550 zł do ręki - red). A wystarczy spojrzeć na sąsiednie gminy - jak na przykład małe Gorzyce - gdzie ta kwota jest zdecydowanie większa (to akurat chybiony przykład, bo tam dolny próg to zaledwie 100 złotych więcej - red.). Nie widzę więc problemu w tym, że urzędnicy dostają nagrody. Mamy regulamin wynagradzania i w nim są zapisy, że mogą je otrzymywać za pierwsze i drugie półrocze każdego roku - mówił Grzegorz Kiełb zapytany o to, czy miasto powinno aż taką sumę wydawać na nagrody w czasach, gdy na każdym kroku mówi się o konieczności zaciskania pasa.
- My z tego żadnej tajemnicy nie robimy... (rn)
WIĘCEJ W NAJNOWSZYM WYDANIU "TYGODNIKA NADWIŚLAŃSKIEGO" LUB eTN.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz