Był maj 1919 roku. W dawnym imperium Romanowów umacniała się bolszewicka władza. Na rozległych obszarach Syberii - od Uralu po Pacyfik ciągle jednak trwał zacięty opór przeciwko komunistom. Kierował tym oporem admirał Aleksander Kołczak, który ogłosił się wielkorządcą państwa rosyjskiego. Polski rząd ustanowił przy nim swojego przedstawiciela. Został nim ziemianin rodem spod Sandomierza.
Józef Targowski - bo o nim mowa, wywodził się ze starej, ustosunkowanej i zamożnej familii szlacheckiej, która w swoich rękach zgromadziła rozległe dobra na terenie dzisiejszych gmin Zawichost i Dwikozy. Do historii przeszedł jako polityk i dyplomata.
Był pierwszym oficjalnym przedstawicielem Polski w Japonii i Chinach. Nie tytułował się jeszcze ambasadorem, bo polskie poselstwo w Tokio do rangi ambasady wyniesione zostało dopiero tuż przed II wojną światową, jednak to on właśnie od podstaw organizował jego struktury. Swoje doświadczenia z początków dyplomatycznej kariery opisał na kartach niewydanych jeszcze pamiętników.
Dzięki uprzejmości pani Renaty Targowskiej miałem możliwość zapoznać się z tą fascynującą lekturą, której znaczna część poświęcona jest wyprawie Józefa Targowskiego na Daleki Wschód, gdzie objąć miał stanowisko ministra pełnomocnego i wysokiego komisarza RP na Syberię.
W podziemiach prastarego zawichojskiego kościoła pod wezwaniem św. Jana Chrzciciela spoczywa zmarły w 1929 roku dawny dziedzic Winiar Juliusz Franciszek Targowski herbu Rogala. Jego żoną była Irena z Trzetrzewińskich, wnuczka Jana Trzetrzewińskiego, prezesa Najwyższego Trybunału Księstwa Warszawskiego.
Urodzony w 1883 roku Józef Targowski był jedynym dzieckiem Juliusza i Ireny. W przyszłości objąć miał w posiadanie piękny i dobrze prosperujący majątek, stąd też rodzice zadbali o to, by jak najlepiej przygotował się do funkcji właściciela rozległych włości. (...)
Rafał Staszewski
Więcej w papierowym wydaniu "TN".
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz