Telewizji Polskiej SA bez wątpienia niezmiernie trudno będzie znaleźć argumenty, przede wszystkim natury prawnej, przemawiające za tym, by skierować na ścieżkę kasacyjną wyrok, jaki 16 października zapadł w Sądzie Apelacyjnym w Warszawie, który oddalił apelację w całości i podtrzymał wyrok Sądu Okręgowego z grudnia 2012 roku. Z jego mocy TVP SA ma przeprosić prezydenta Stalowej Woli Andrzeja Szlęzaka (na zdjęciu) za treści zawarte w programie z cyklu "Misja specjalna" wyemitowanym w roku 2008.
Program "Misja Specjalna" red. Anity Gargas miał zmiażdżyć prezydenta poprzez pokazanie całemu światu, jak to Stalową Wolą rządzą - za zgodą, a może nawet i z udziałem włodarza miasta - "układ i sitwa". Jednym z dowodów na to miała być rzekoma "afera wekslowa w PEC", która okazała się wydmuszką i została wyjaśniona na długo przed realizacją reportażu. Innym - mająca miejsce dwa lata wcześniej, i też wyjaśniona, sprawa sprzedaży po zaniżonej cenie nieruchomości należącej do miasta.
Jednak upublicznienie tego i innych, równie wiarygodnych wątków, leżało w interesie rywali, którym prezydent wykazał jednoznaczne powiązania osobiste z autorami programu (realizowali oni spot wyborczy dla jednego z przegranych kandydatów na urząd prezydenta miasta).
Bezpośrednio po emisji "Misji..." A. Szlęzak urządził na sesji Rady Miejskiej spektakl: cały program odtworzono radnym z nagrania DVD, po czym prezydent poddał go miażdżącej krytyce, zbijając punkt po punkcie kierowane wobec niego i innych osób zarzuty.
Nie tylko imiennie wskazał inspiratorów, ale i dowiódł, że audycja była stekiem kłamstw i zlepkiem nieprawdziwych oraz zmanipulowanych informacji. Prezydent zażądał przeprosin i sprostowań od osób udzielających szkalujących go informacji oraz od autorów programu i od TVP. Oczywiście, nie doczekał się.
Pozostało mu tylko skierowanie sprawy na drogę sądową, co uczynił na początku 2009 r. Przez to, że dziennikarze TVP (a potem już - byli dziennikarze tej stacji) unikali stawienia się w sądzie, postępowanie ciągnęło się przez lata, złożyło się na nie dziesięć rozpraw, m.in. w Warszawie, Katowicach i Stalowej Woli.
W ich trakcie świadkowie, w tym osoby, których wypowiedzi wykorzystano w materiale filmowym "Misji", pogrążali twórców programu. Oskarżali ich o manipulację, przeinaczenie fragmentów ich wypowiedzi, wykorzystywanie informacji nieprawdziwych, wmontowywanie nagrań pozyskiwanych nielegalnie, np. w trakcie libacji alkoholowej itp. (...)
Jerzy Reszczyński
Więcej w papierowym wydaniu "TN".
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz