KRYSTIAN GNAT (na zdjęciu), funkcjonariusz Państwowej Straży Pożarnej z Komendy Powiatowej w Mielcu, cały swój wolny czas poświęca pasji biegania.
Okazało się, że jest najszybszym mundurowym w Europie! Młodszy aspirant ze sportem związany był od dzieciństwa. Reprezentował Lekkoatletyczny Klub Sportowy Stal Mielec, brał udział w Mistrzostwach Polski Juniorów. Lato 2014 roku przyniosło mu największe sportowe sukcesy w życiu. Wystartował na Mistrzostwach Europy Policjantów i Strażaków w Brukseli i przywiózł aż 5 medali, w tym 3 złote.
Dwa zdobył ze sztafetą, indywidualnie okazał się najlepszy w biegu na 110 metrów przez płotki!
Oto rozmowa z mistrzem:
- Jak długo trenujesz bieganie?
- Trenować zacząłem już właściwie w szkole podstawowej. Od podstawówki reprezentowałem LKS Stal Mielec. Jeździliśmy na zawody, obozy. Jestem więc mocno związany ze sportem, z lekką atletyką. Największym sukcesem, jaki osiągnąłem jako junior, było powołanie do kadry narodowej na 400 metrów przez płotki i czwarte miejsce w Mistrzostwach Polski. Niestety na ostatnich metrach przegrałem upragniony medal. Trenuję pięć razy w tygodniu.
- Nie chciałeś kontynuować kariery sportowej? Skąd się wziął pomysł, by wstąpić do straży?
- Lekkoatletyka nie jest dochodowym sportem. Trzeba być już naprawdę wybitnym, jak Usain Bolt czy Tomasz Majewski, i wygrywać olimpiady, by można się było z niej utrzymywać. Do tego poziomu mi brakowało i trzeba było myśleć o przyszłości, żeby mieć z czego żyć. Kolega, z którym trenowałem, i z którym teraz pracuję, powiedział, że idzie do straży i spróbuje się dostać do szkoły w Krakowie. Pomyślałem że w sumie to fajny zawód i warto spróbować. Nie żałuję.
- Jak wyglądały Mistrzostwa Europy Policjantów i Strażaków?
- Do startu zachęcił mnie kolega, z którym byłem w krakowskiej szkole. Zajął się organizacją wyjazdu, dobierał skład z różnych miast Polski: Warszawy, Łodzi. Ustaliliśmy, że pobiegniemy razem w sztafecie. Są to zawody trochę na kształt olimpiady. Różne konkurencje: pływanie, siatkówka, ping pong. (...)
Jan Mazur
Więcej w papierowym wydaniu "TN".
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz