Rozmowa z TOMASZEM SUDOŁEM, historykiem, pracownikiem Biura Badań Historycznych Instytutu Pamięci Narodowej
- Czy nasz kraj był przygotowany na wybuch wojny?
- I tak i nie. Na pewno Polacy spodziewali się tego, że wojna wybuchnie. Informacji było dużo, przeprowadzono dwukrotnie mobilizację. Sam wybuch wojny nas nie zaskoczył. Natomiast całkowitym zaskoczeniem był jej przebieg. I to dla wszystkich. Nasze społeczeństwo było karmione propagandą, byliśmy "silni, zwarci, gotowi", mieliśmy "nie oddać ani guzika", nasze wojsko w ciągu 7 dni miało defilować w Berlinie. Już w trakcie działań wojennych radio podawało optymistyczne komunikaty - o bombardowaniu niemieckich miast, natarciu naszych wojsk na Prusy. O niemieckich czołgach mówiono, że można je zniszczyć kamieniami. I takie "relacje" pojawiały się w oficjalnych komunikatach. Zderzenie z rzeczywistą sytuacją było szokiem. Jego skutki były odczuwalne jeszcze długo po zakończeniu działań wojennych i powodowały dodatkowe dramaty. Wiezieni do niewoli oficerowie przejeżdżali przez te rzekomo zniszczone niemieckie miasta i widzieli, że to, co im wmawiano, było kłamstwem. Dla wielu z nich uświadomienie sobie tego było czymś strasznym, zanotowano przypadki samobójstw... (wel)
Czytaj w papierowym i elektronicznym wydaniu "TN".
KUP e-TN:
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz