Cztery lata trwała walka chorego na porażenie mózgowe PIOTRA PĘCZKA z Sobótki w gminie Ożarów o zebranie pieniędzy na zakup służącego do rehabilitacji rowerka elektrycznego. Udało się za sprawą jego ogromnej determinacji, wytrwałości oraz pomocy dziennikarzy i ludzi dobrej woli.
Od niemal tygodnia upragniony rower rehabilitacyjny stoi w pokoju Piotra. - On tego dokonał sam, z tego pokoju obdzwonił całą Polskę, wysłał setki maili i sprowadził wielu dziennikarzy. Tak bardzo się cieszę, że Piotrek będzie mógł ćwiczyć, bo ja już nie jestem w stanie go rehabilitować - mówiła mama Piotra.
W lipcu tego roku Piotr Pęczek wysłał do redakcji "Tygodnika Nadwiślańskiego" samodzielnie napisany list. Bardzo nas nim poruszył. Prosił w nim o pomoc w zebraniu 10 tysięcy złotych - kwoty brakującej do zakupu roweru. Miał czas do połowy października, ze względu na to, że na zakup rowerka, którego całkowity koszt to 25 tys. złotych, pozyskał również dofinansowanie w wysokości siedmiu tysięcy złotych z PCPR ze środków PEFRON. Instytucja ta wymagała od niego faktury, by ostatecznie się rozliczyć.
- Bałem się, że się nie uda, że moje marzenie o tym, że będę chodził, nigdy się nie zrealizuje, że zawsze będę zdany na pomoc coraz starszej mamy - wspomina Piotrek. - Gdyby nie dziennikarze, ich artykuły w prasie i reportaże w radiu, a także interwencje w fundacjach, urzędach, instytucjach pomocy rodzinie, nikt nie dowiedziałby się o mnie, o tym jak bardzo chcę być zdrowy. Dziękuję im za to.
Pomimo, że Piotrek ma upragniony rower, zdany jest na samodzielną rehabilitację. Najbliższy ośrodek rehabilitacyjny, w Sandomierzu, zajmuje się dziećmi. Szansą dla 31-latka są jedynie płatne zajęcia terapeutyczne bądź kosztowne turnusy rehabilitacyjne, w których kilkakrotnie uczestniczył również dzięki darczyńcom i wsparciu fundacji TVN. Potrzeba leczenia nadal jest ogromna.
- Wciąż wierzę, że wyzdrowieję, że poznam dziewczynę, założę rodzinę i będę podróżował. Dużo oglądam, czytam i gdy tylko dowiaduję się o człowieku w podobnym położeniu jak ja, docieram do niego i proszę o kontakt do lekarzy, którzy są wybitnymi specjalistami w dziedzinie neurologii - mówi z optymizmem Piotr. - Na razie muszę trochę odpocząć, po czterech latach nieustannych starań o zebranie pieniędzy na rower, ale wiem, że na tym nie koniec.
W przydomowym garażu znajduje się niesprawny skuter, którym mężczyzna wypuszczał się na wycieczki po okolicy i który pomagał mu samodzielnie załatwiać wszystkie ważne dla niego sprawy. Kupno pojazdu było możliwe dzięki uzyskanej przez Piotrka dotacji. Niestety, gdy zakończył się okres gwarancyjny, sprzęt zaczął szwankować i nikt nie chciał podjąć się jego naprawy.
- Może po raz kolejny ktoś usłyszy moje wołanie i pomoże mi w naprawie sprzętu - prosi nasz bohater. (...)
Monika Stojowska
Więcej w papierowym wydaniu "TN".
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz