Trudno doszukać się w niej i w jej zachowaniu gwiazdorskich póz, choć okazji do ich nabycia było aż nadto od chwili, kiedy zaszokowała wszystkich swoim biegiem na lekkoatletycznych ME w Zurychu.
Mimo wielkiego sukcesu, śliczna i skromna lekkoatletka z niewielkiej podstalowowolskiej mieściny, pozostała skromną, nieco zagubioną i przytłoczoną tym, na co przecież... sama zapracowała. Wbiegła na podium jak łania, jak to poetycko komentował jeden ze sprawozdawców. Od tego czasu spotkanie goniło spotkanie, a te najważniejsze zapadały najsilniej w pamięć - z premierem, w studiach telewizyjnych, a ostatnio - z marszałkiem podkarpackim.
W końcu przyszedł czas i na to w zaleszańskim Urzędzie Gminy. - Pani Joanna jak tylko zeszła z trapu samolotu na lotnisku w Polsce, oddzwoniła na mój telefon z zaproszeniem i potwierdziła, że z chęcią się z nami spotka, jak tylko pozwoli jej na to napięty kalendarz sportowy - cieszy się wójt Andrzej Karaś. Dosłownie z biegu uzgodniono najbliższy możliwy termin. Jak podkreśla Joasia - ostatni z możliwych, bo następnego dnia odlatuje z Polski.
Joanna Jóźwik od maja jest stypendystką zaleszańskiego samorządu. Otrzymuje za swe wybitne osiągnięcia sportowe co miesiąc tysiąc złotych. Zanim nie sypnęły się wielkie, ponadkrajowe sukcesy, takie regularne wsparcie bezwzględnie pomagało w przygotowaniach do startów, w treningach, uzupełnianiu niezbędnego sprzętu sportowego, organizowaniu i finansowaniu licznych wyjazdów, wreszcie - w nauce.
- Mam to szczęście, że wybrałam studia na prywatnej uczelni, która idzie mi na rękę, kiedy powstaje konflikt np. pomiędzy terminami zajęć, a wyjazdem na zgrupowanie lub zawody. To fantastyczna sytuacja - mówi brązowa medalistka na 800 metrów, studentka trzeciego roku kierunku trenersko-menedżerskiego.
Jak wspomina jej pierwszy wieloletni trener Stanisław Anioł, Asia od początku była zawodniczką KKS VICTORIA w Stalowej Woli, trenuje już osiem lat. - Została wyłoniona z zawodów szkolnych, gdzie przyprowadził ją nauczyciel. Po rozmowie podjęła trud systematycznego treningu. Początkowo to różnie było, ale zdecydowała się, a jej upór oraz sumienność doprowadziły do zdobycia tego medalu - mówi. (...)
Jerzy Reszczyński
Więcej w papierowym wydaniu "TN".
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz