KRYSTYNA SADURA-PAŁAC jest nauczycielką języka polskiego w Gimnazjum nr 1 w Tarnobrzegu. To nietuzinkowa, odważna kobieta o barwnej osobowości, nieustannie podejmująca wyzwania. Jest fanką heavymetalowego zespołu Iron Maiden, kilkakrotnie uczestniczyła w pielgrzymkach Szlakiem św. Jakuba, a rok temu wyjechała do Azji Środkowej, by uczyć języka ojczystego w środowiskach polonijnych. Dotarła aż do Kirgistanu...
Krystyna jako nauczyciel pracuje niemal trzydzieści lat i wciąż ma nowe pomysły na to, by nie popaść w rutynę i uniknąć zawodowego wypalenia. Jej ciekawość świata i pasja podróżnicza są silniejsze niż obawa przed nieznanym. Gdy do tego dochodzi chęć odkrywania nowych kultur oraz poznawania ludzi, wystarcza niewielki impuls do podjęcia, uznawanych przez wielu za bardzo odważne, decyzji.
- Dlaczego wyjechałam do pracy tak daleko? Powiedziałabym, że był to przypadek, chociaż mówi się, że w życiu nic nie dzieje się przypadkowo. Pewnego dnia wraz koleżankami z pracy przeglądałyśmy stronę internetową Podkarpackiego Kuratorium Oświaty - chodziło o stypendia dla uczniów. Nagle zobaczyłam ofertę umieszczoną przez Ośrodek Rozwoju Polskiej Edukacji za Granicą o naborze nauczycieli polonistów do pracy wśród Polaków na Wschodzie. Spełniałam wszystkie warunki, więc pomyślałam, że wyślę aplikację do Warszawy, a potem zobaczymy, co będzie. Zdecydowałam się na rok pracy - opowiada K. Sadura-Pałac.
Krystyna solidnie uzasadniła w liście motywacyjnym, dlaczego chce wyjechać, wyeksponowała swój dorobek zawodowy w CV, do dokumentów dołączyła aktualną ocenę pracy, zaświadczenie od lekarza zezwalające na zatrudnienie za granicą w trudnych warunkach i wysłała wszystkie dokumenty. Po tygodniu otrzymała informację, że zakwalifikowała się do kolejnego etapu rekrutacji. Po pozytywnie zakończonych rozmowach kwalifikacyjnych oraz po odbyciu szkolenia usłyszała: "Jedzie pani do Kirgistanu".
- Pamiętam swoją odpowiedź: "O Boże, aż pod Chiny!" Nie ukrywam, że byłam zaskoczona i odczuwałam niepokój. Nie przerażał mnie wyjazd do Azji Środkowej, bo mam w sobie podróżniczą pasję, nie przerażała mnie również nowa praca czy uczniowie, bo wyzwania trzeba podejmować. Czułam lęk przed samotnością w obcym kraju, szczególnie, gdy uświadomiłam sobie, że to taki długi okres czasu i że mogę "zatęsknić się na śmierć" - wspomina nauczycielka. Silniejsza od strachu okazała się jednak pasja i przekonanie, że to podróż jej życia, że podczas niej ma do spełnienia misję w miejscu tak znacznie oddalonym od domu.
Na miejscu, w mieście Biszkek, Krystyna przekonała się, że nie będzie jej doskwierać samotność. Już na lotnisku została serdecznie powitana przez prezes Stowarzyszenia Kulturalno-Oświatowego "Odrodzenie", kobietę o statusie artystki narodowej Republiki Kirgiskiej, profesora wiolonczeli Zenonę Ślęzak-Biegalijewą, która zabiega o promowanie polskiej kultury w Kirgistanie, organizując koncerty, konkursy, festiwale, z których najbardziej znanym jest "Ars Polonia".
Część osób, z którymi zetknęła się Krystyna to potomkowie polskich zesłańców, uczestników powstań narodowo-wyzwoleńczych w XIX wieku. Zazwyczaj jedynymi pamiątkami, jakie pozostały im po przodkach, są bardzo stare fotografie, a niejednokrotnie tylko rodzinne wspomnienia. Drugą grupę stanowili potomkowie Polaków deportowanych przez Stalina do Kazachstanu w latach trzydziestych XX wieku z należącej wówczas do Polski części Ukrainy. Wielu z nich w latach sześćdziesiątych, po rehabilitacji, przeniosło się do Kirgistanu, gdzie były lepsze warunki klimatyczne. Proces asymilacji przebiegał bardzo szybko. Polacy oderwani od ojczystej kultury i religii zatracili swoją tożsamość narodową, język i tradycje. Często zmieniali swoją narodowość, żeby "dzieciom było łatwiej", a kontakty z rodziną w Polsce były specjalnie utrudniane przez władze sowieckie. Dopiero po rozpadzie ZSRR zaczęli poszukiwać swoich korzeni, kontaktów z ojczyzną i rodakami.
Tym sposobem dotarli do Zenony Ślązak-Biegalijewej, której droga do Kirgistanu była zupełnie odmienna niż ich losy. Jak sama mówi, należy do nielicznej "emigracji serca". W czasie studiów w Konserwatorium w Moskwie poznała swojego przyszłego męża i przyjechała do tego dalekiego kraju, który stał się jej drugą ojczyzną. Założyła Stowarzyszenie Kulturalno-Oświatowe "Odrodzenie", wokół którego skupiła żyjących tu Polaków i tę społeczną działalność prowadzi od ponad 15 lat. Siedziba Stowarzyszenia mieści się obok centralnego placu Biszkeku Ala-Too w Assamblei Narodów Kirgistanu. (...)
Monika Stojowska
Więcej w papierowym wydaniu "TN".
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz