Problem zaczął się 2 czerwca br., kiedy na parkingu Zespołu Szkół w Wilczycach pojawił się srebrny samochód Opel Vectra z obcą tablicą rejestracyjną zawierającą czerwony numer RJN 394. Na początku była tylko irytacja, że ktoś korzysta z parkingu przeznaczonego wyłącznie dla autobusów dowożących uczniów do szkoły oraz rodziców przyjeżdżających w tym samym celu. Dyrekcja szkoły liczyła, że lada moment zgłosi się właściciel i samochód zabierze. Mijały jednak kolejne dni, samochód stał, a właściciela ani widu, ani słychu. Sytuacja tym bardziej skomplikowana, że nieznana była także zawartość pojazdu, a ewentualne sprawdzenie uniemożliwiało jego zamknięcie. A przecież mogło okazać się, że w środku znajduje się jakiś niebezpieczny ładunek, a może nawet - co także brano po uwagę - w bagażniku leży ciało człowieka.
TO NIE MY!
W tej sytuacji dyrektorka szkoły Ewa Dragan poprosiła o pomoc policjantów z Posterunku Policji w Dwikozach, którzy potraktowali sprawę ekspresowo. Interwencja skończyła się jednak jedynie przeprowadzeniem oględzin samochodu, sporządzeniem odpowiedniej notatki urzędowej oraz sprawdzeniem, czy auto nie figuruje w polskim rejestrze samochodów poszukiwanych. Kiedy okazało się, że nie, policyjne zainteresowanie zanikło. Funkcjonariusze oświadczyli, że skoro nie ma żadnych przesłanek do uznania auta za skradzione, a w dodatku stoi na parkingu i nie zagraża bezpieczeństwu innych użytkowników drogi, nie znajdują powodów do interwencji. Nie ma także żadnych podstaw do obcesowego otwarcia samochodu, bowiem w przypadku ujawnienia się właściciela, ten mógłby dochodzić odpowiedzialności z tytułu włamania. Postój samochodu, choćby na cudzym parkingu nie może być kwalifikowany jako przestępstwo. Jedynie podejrzenie jego popełnienia usprawiedliwiałoby podjęcie bardzie zdecydowanych kroków.
Więcej w papierowym wydaniu Tygodnika Nadwiślańskiego do nabycia już w czwartek 11.07.2013 r. lub w elektronicznym wydaniu dostępnym już dzisiaj - http://tyna.info.pl/etn/
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz