Jest dokładnie tak, jak przewidzieliśmy (wykrakaliśmy?), informując o zainstalowaniu w Stalowej Woli, w sąsiedztwie "Parku24", prekursorskiego, nowoczesnego, podziemnego systemu śmietnikowego rodem ze słonecznej Hiszpanii. Wolelibyśmy nie mieć racji, ale cóż...
Pergole śmietnikowe, zainstalowane na wysuwanych spod ziemi platformach, nie wytrzymały zderzenia z polskim klimatem. I to zanim jeszcze zaczęła się prawdziwa zima. Już późną jesienią zaczęły wychodzić na jaw zjawiska świadczące o "klimatycznej niekompatybilności" hiszpańskiej nowalijki i polskiego klimatu. - Elektryczny system zasilania był umieszczony wewnątrz pergoli, czyli pod ziemią. Jej dno ma inną temperaturę niż płyta na powierzchni. Następowało tam skraplanie się pary wodnej, a system, niestety, nie był do tego przystosowany - opisuje techniczny charakter problemu Andrzej Wojtaś, zastępca naczelnika wydziału gospodarki komunalnej w stalowowolskim UM.
Uruchomiono zatem odpowiednią procedurę, która sprawi, że system zasilania tego ustrojstwa zostanie zmodyfikowany na tyle, aby takie zjawiska nie miały nigdy więcej miejsca. Wykonawca całej instalacji śmietnikowej wykona poprawki na swój koszt. Po zakończeniu prac ma on ponadto zapewnić inną klasę ochronności elektrycznej, zaś cała szafa zasilająca instalację w energię ma zostać wyniesiona spod ziemi nad ziemię.
Na obecnym etapie rozwiązywania problemu wszystko wskazuje na to, iż uruchomienie poprawionej i oswojonej z polskim klimatem hiszpańskiej pergoli odbędzie się albo pod koniec stycznia, albo na początku lutego. Wcześniej mają zostać przeszkoleni w jej obsłudze pracownicy MZK, którzy będą z niej wybierać odpady. I mają zostać rozstrzygnięte wreszcie kwestie procedur dostępu mieszkańców okolicznych bloków do okien wrzutowych pergoli. Zrezygnowano już na dobre z kart magnetycznych. Zdecydowano się na konwencjonalne klucze. Za jeden kluczyk trzeba będzie zapłacić 5 zł, czyli ponad sześć razy mniej niż za kartę. Ale UM nie wyklucza, że może kiedyś powróci do pierwotnej koncepcji.
Czy miastu potrzeby był do szczęścia ten cały pasztet? Pewnie nie. Ale ustawa o zamówieniach publicznych gwarantuje wszystkim oferentom dostęp do zgłaszanych w przetargu zamówień. Dotyczy to też tak egzotycznych oferentów jak Hiszpanie.
Nie można ich z przetargu wyciąć, bo zaraz pobiegną do komisji arbitrażowej w Urzędzie Zamówień Publicznych. I nie można w specyfikacji zawrzeć wymagań, które dyskryminowałyby takiego wykonawcę. Najlepiej byłoby to zrobić, robiąc wizję lokalną w kraju, w którym takie urządzenia są z powodzeniem stosowane. Łatwo jednak wyobrazić sobie wrzask, jaki by się podniósł: oto urzędasy robią sobie wycieczkę do Hiszpanii pod pretekstem... oglądania śmietników! (...)
Jerzy Reszczyński
Więcej w papierowym wydaniu "TN".
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz