Straż Ochrony i Ratownictwa Zwierząt w Polsce oskarża sandomierską Straż Miejską o znęcanie się nad rannym lisem. Organizacja zarzuca także gminie Sandomierz niedopełnienie obowiązków wynikających z ustawy o ochronie zwierząt. Doniesienia w tej sprawie mają zostać złożone do prokuratury.
Zarzuty to pokłosie interwencji, jaką pracownicy Straży Ochrony i Ratownictwa Zwierząt w Polsce podjęli dziś, we wtorek 7 kwietnia w Sandomierzu.
- Otrzymaliśmy zgłoszenie, że Straż Miejska z Sandomierza koło godziny 9:00 odławiała lisa, który wpadł na ogrodzoną posesje przy ulicy Marynarskiej w Sandomierzu i został poturbowany przez należącego do właściciela posesji owczarka niemieckiego. Według ustaleń świadków, strażnicy miejscy odłowili lisa na chwytak dla psa i wyrzucili go na pobliskim polu. Po przyjeździe na miejsce nasi inspektorzy znaleźli lisa leżącego na wskazanym na polu. Był w złym stanie, ranny, z prawdopodobnie niewładną jedną kończyną tylną i złamaną szczęką - informuje Straż Ochrony i Ratownictwa Zwierząt w Polsce.
Zdaniem inspektorów SOiRZwP, straż miejska dopuściła się przestępstwa z zakresu znęcania się nad zwierzętami, poprzez nieudzielnie pomocy zwierzęciu poszkodowanemu i porzucenie go. Reguluje to Ustawa o ochronie zwierząt.
Pracownicy SOiRZwP próbowali zainteresować rannym lisem lecznicę weterynaryjną, mającą podpisaną umowę z gminą Sandomierz. Odmówiono im jednak pomocy. Bez echa pozostały też pisemne i telefoniczne interwencje w Urzędzie Miasta.
Ranne zwierzę ostatecznie trafiło do Przemyśla, do Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt Chronionych. Zdaniem tamtejszych weterynarzy, choć lis jest w poważnym stanie, ma szanse przeżyć.
Sandomierska Straż Miejska uważa, że nie ma sobie nic do zarzucenia. Arkadiusz Strugała, komendant Straży Miejskiej twierdzi, powołując się na relacje swoich podwładnych uczestniczących w interwencji, że lis był w dobrym stanie. Dodał też, że Straż Miejska nie ma obowiązku podejmowania interwencji dotyczących zwierząt dzikich.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz