Fiaskiem zakończyły się rozmowy przedstawicieli związków zawodowych tarnobrzeskiego szpitala z dyrekcją lecznicy oraz członkami Zarządu Województwa Podkarpackiego. Podwyżek płac nie będzie, czego wynikiem jest akcja protestacyjna, do której przystąpiło 747 osób - średni i pomocniczy personel medyczny oraz niemedyczny, wszyscy poza lekarzami.
Na znak protestu pracownicy lecznicy założyli czarne koszulki, oflagowali szpital oraz wywiesili transparenty. Jeśli ich postulaty - podwyżka płac w wysokości 500 złotych i po kolejne sto złotych przez następne trzy lata oraz podniesienie stawki funduszu socjalnego - nie zostaną zrealizowane, pierwszego września br. rozpocznie się strajk. Związkowcy zapewniają, że ze strajku zostaną wyłączone oddziały ratujące życie, w tym Szpitalny Oddział Ratunkowy, blok operacyjny, porodówka i Oddział Intensywnej Opieki Medycznej.
W pozostałych pielęgniarki odejdą od łóżek, a opieka nad chorymi zostanie ograniczona do minimum. Odpowiedzią na zapoczątkowany protest pracowników lecznicy była wtorkowa konferencja prasowa zwołana przez Wiktora Stasiaka, dyrektora szpitala. W jej trakcie dyrektor poinformował o utworzeniu zespołu kryzysowego, w skład którego weszli ordynatorzy poszczególnych oddziałów oraz kierownictwo szpitala. Zapowiedział również, że najprawdopodobniej dojdzie do zaprzestania wykonywania zaplanowanych zabiegów oraz operacji.
- Mediacje nie przyniosły porozumienia. Proponowałem pracownikom w roku bieżącym po 160 złotych podwyżki i w przyszłym roku, po zwiększeniu kontraktu, po 140 złotych. Warunki te nie zostały zaakceptowane przez związki zawodowe - tłumaczył W. Stasiak. Podkreślił on również, że strajk nie przyniesie niczego dobrego.
- Jeśli nie będziemy pracować, automatycznie nie będziemy realizować kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia. Zablokowanie tego źródła finansowania poskutkuje pogorszeniem sytuacji szpitala. Może zabraknąć leków oraz pieniędzy na utrzymanie lecznicy - wyliczał dyrektor.
Swego rozgoryczenia nie kryli również szefowie związków zawodowych. Wspominali, że mając na uwadze dobro placówki, niejednokrotnie szli na ustępstwa. Przez wiele lat nie upominali się o podwyżki, a także zgodzili się na minimalny fundusz socjalny. Wielu pracowników szpitala boli także fakt, że lekarz pełniący weekendowy dyżur zarabia tyle, co pielęgniarka przez cały miesiąc.
- Dziś nie mamy zaufania ani do dyrekcji, ani do marszałka województwa podkarpackiego. Każdy nas zbywa, odbijamy się od ściany do ściany. Pomocy będziemy szukać w ministerstwie i w Sejmie, bo kwestia niskich zarobków dla średniego personelu medycznego jest problemem ogólnopolskim - mówiła Krystyna Róg, przewodnicząca Zakładowej Organizacji Związkowej Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Techników Medycznych Elektroradiologii. (...)
Monika Stojowska
Więcej w papierowym wydaniu "TN".
francik11:31, 31.08.2014
0 0
w sandomierskim szpitalu wykwalifikowany prac.tech.z 30 letnim stazem pracujący w systemie 4 brygadowym zarabia na ręke 1500zł.jak k...a żyć 11:31, 31.08.2014
smuzok11:39, 31.08.2014
0 0
szary personel sandomierskiego szpitala miał od 2008 do tej pory jedną podwyżke w wysokosci 50 zł brutto.jak żyć ..... 11:39, 31.08.2014