Zamknij

Przechytrzyć diabła

10:29, 02.04.2014 TN Aktualizacja: 10:36, 02.04.2014
Skomentuj

Na całym świecie ludzie w swoich obejściach wieszają podkowy. Wierzą, że podkowa chroni ich i przynosi szczęście. A wszystko to dzięki św. Dunstanowi, patronowi kowali. Święty Dunstan, zanim został opatem klasztoru, a w końcu świętym, był kowalem. Jako rzemieślnik zasłynął z rzetelności,  kunsztu  kowalskiego,  a  przede  wszystkim  życzliwości w stosunku do ludzi.

Kowalem zainteresował się sam diabeł i przyszedł, pod postacią młodzieńca, podkuć kopyto. Kowal, czując swąd siarki, zorientował się z kim ma do czynienia i uwięził diabła. Ten, w zamian za wolność, przysiągł omijać domostwa, gdzie będzie wisieć podkowa. I dlatego do dziś ludzie wieszają podkowy, a profesja kowala, choć rzadka dziś, cieszy się poważaniem.

Legendę tę usłyszałem od Christopha Hoffmanna (na zdjęciu), Niemca z pochodzenia - kowala, który od jedenastu lat mieszka i prowadzi pracownię kowalstwa artystycznego w Tarnobrzegu. Mówi, że to tylko legenda, ale coś w niej jest.

- W siedzibie firmy wisiała podkowa, końcami do dołu. Pewnego dnia zmieniłem jej położenie i zawiesiłem ją końcówkami do góry. Proszę mi wierzyć, z dnia na dzień zrobił się w firmie totalny marazm. Przestaliśmy mieć zlecenia. Kompletnie. Odwróciłem podkowę i wszystko wróciło do normy - opowiada.

Kowalstwo  od  kilku  lat  przeżywa  renesans.  W  dobie masowej  produkcji,  kiedy  wydawałoby  się,  że,  podobnie jak kilka innych profesji, zaniknie, okazało się, że wcale niemała część ludzi szuka produktów nietypowych. Kowale nie wypadli z obiegu. Przykładem jest właśnie Christoph Hoffmann.

Kowalstwem zajął się stosunkowo niedawno. - Nie jestem kowalem z wykształcenia. Ukończyłem studia menedżerskie, zarządzanie firmami i korporacjami - mówi. - W  2003  roku  mieszkałem  w  Warszawie,  gdy  zadzwonił  do mnie  kolega,  informując,  że  upadła  firma  w  Tarnobrzegu, która  zajmowała  się  kowalstwem.  Zaryzykowałem  kupno firmy i podjąłem próbę jej reaktywacji, bo rynek wydawał się chłonny.

Tak zaczęła się przygoda pana Christopha z kowalstwem. Początkowo miał to być tylko biznes. Nie wie, w którym momencie całe przedsięwzięcie zaczęło być czymś znacznie więcej.

- Jako młody chłopak dosyć dużo rysowałem. Duszę artysty ponownie odkryłem właśnie w kowalstwie. Dotarło do mnie, że się w tym odnajduję, że wykonywanie różnych form i możliwość wymyślania nowych rzeczy sprawia mi ogromną radość. Pokochałem metal. (...)

Edward Siedlak

Więcej w papierowym wydaniu "TN".

(TN)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%