Wody Polskie zapewniają: zaległe pieniądze niebawem zostaną wypłacone, a prace na wałach wznowione. Przedsiębiorcy, samorządowcy, a przede wszystkim mieszkańcy terenów zagrożonych powodzią jednak coraz bardziej sceptyczni wobec tych zapowiedzi. Ich sceptycyzm pogłębia to, że konkretne daty wciąż nie padają. - To nie jest wasze, a nasze ryzyko - powiedział Andrzej Bolewski, radny miejski, prezes spółdzielni mieszkaniowej z prawobrzeżnej części Sandomierza.
We wtorek w starostwie odbyło się kolejne już spotkanie przedstawicieli Państwowego Gospodarstwa Wodnego "Wody Polskie" z samorządowcami i przedsiębiorcami - kontrahentami firmy Energopol Szczecin, głównego wykonawcy inwestycji przeciwpowodziowych w Sandomierzu i okolicach. Nie obyło się bez emocji.
Przypomnijmy, problemy z inwestycjami zaczęły się, gdy potentat budowlany złożył w sądzie wniosek o upadłość. Roboty na wałach oraz przy budowie śluz i przepompowni stanęły. Okazało się również, że podwykonawcy Energopolu, wśród nich firmy z okolic Sandomierza, nie dostają pieniędzy.
Inwestor, czyli Wody Polskie, podjął działania zmierzające do zmiany lidera kontraktu. Energopol zastąpił jego dotychczasowy partner - przedsiębiorstwo Melbud z Grudziądza.
- Dzisiaj mija termin, gdy na nasze konta miały wpłynąć pieniądze za materiały i pracę. Tymczasem większość z nas otrzymała zaledwie 40 procent należnych kwot - mówił na spotkaniu Piotr Obarzanek, właściciel kopalni piasku z Samborca.
- Połowa z 16 śluz jest zasypana. Mieszkańców od pół roku to niepokoi. Widzą przecież na co dzień, co się dzieje. "W jaki sposób gwarantujecie nam bezpieczeństwo?" - pytają - zwracał się do przedstawicieli Wód Polskich Andrzej Bryła, sołtys Koćmierzowa, radny gminy Samborzec.
Więcej o sprawie w papierowym wydaniu "TN".
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz