To nieprawda, że "nic dwa razy się nie zdarza". Zdarza się, to pewne. Na północnym Podkarpaciu i wzdłuż Wisły po stronie świętokrzyskiej ludzie znowu przeżywali makabryczne déjà vu. Po raz czwarty w ostatnim dwudziestoleciu wezbrane wody Wisły, Sanu i Wisłoki pokazały, że funta kłaków warte są zaklęcia polityków o dobrym przygotowaniu, precyzyjnych planach i podwojonej czujności służb.
Nawet prognoza dotycząca nadejścia fali na Wiśle wyglądała tak, jakby ktoś wróżył z fusów. Tak o tym informowaliśmy na stronie internetowej www.tyna.info.pl:
"Niby wszystko od 2010 roku się zmieniło. Mamy radary pogodowe, symulacje komputerowe, nowoczesne systemy ostrzegania, mapy pogodowe, sztaby kryzysowe itp. Tymczasem prognozy dotyczące nadejścia fali wezbraniowej na Wiśle różnią się od soboty, 17 maja, do niedzieli, 18 maja, aż o dobę! Zdumiewające! Oto dowody:
Gazeta. pl: Fala kulminacyjna przejdzie przez Sandomierz prawdopodobnie w sobotę wieczorem.
Komunikat UM Sandomierz: Kulminacyjna fala powodziowa przewidywana jest w Sandomierzu w dniu 18 maja 2014 r. około godz. 15.00. Przewidywana wysokość fali około 780 cm.
Echo dnia: Według informacji przekazanych podczas porannego spotkania sztabów kryzysowych w komendzie straży pożarnej, fala kulminacyjna pojawi się w Sandomierzu w godzinach wieczornych.
Komunikat Rafała Bąkowskiego z IMiGW: - Obecnie fala wezbraniowa jest w okolicy Szczucina. Dziś ok. 2 w nocy spodziewamy się jej w Sandomierzu. Prognozujemy rząd wielkości 775 cm.
Czy aby pieniędzy na te wszystkie systemy nie wyrzucono w błoto? I drugie pytanie. Jak ludzie mają, w tej sytuacji, wierzyć w prognozy dotyczące poziomu wody. Sami strażacy chyba w nie nie wierzą, skoro tak się mobilizują.
Chyba że chodzi o politykę? Tydzień do ważnych, prestiżowych wyborów, więc troskę trzeba okazać... Tylko tych młodych chłopaków na wałach szkoda..."
Obawiam się, że zawiodła nie tylko technika. Zawiedli przede wszystkim ci, od których zależy nasze bezpieczeństwo, czyli ludzie podejmujący strategiczne decyzje. Warto więc zapytać, czy w ostatnich latach powstały w górnych odcinkach rzek na terenie Podkarpacia zbiorniki retencyjne? Nie powstały.
Słyszałem z ust poważnego polityka rządowego, że zbiorników nie ma, bo ekolodzy protestują przeciwko ich budowie. No, to rzeczywiście jest mocny argument, który z pewnością trafia do tych, którym co rusz grozi zatopienie...
Czy po bolesnych doświadczeniach powodzi z 2001 i 2010 roku zakończono w końcu modernizację wałów u zbiegu Wisły, Sanu, Trześniówki i Łęgu? Nie zakończono.
Owszem, zlikwidowano skutki powodzi, co widać przejeżdżając choćby przez Sokolniki, ale modernizacja zabezpieczeń przeciwpowodziowych w widłach Wisły i Sanu wciąż kuleje. Prace trwają i dzisiaj wygląda to tak, że wał wiślany w Koćmierzowie po stronie podkarpackiej, ten sam, którego pęknięcie spowodowało w 2010 roku zalanie trzech gmin powiatu tarnobrzeskiego, nie urósł ani o centymetr.
Ale ludzie mogą być spokojni - już za rok, a najdalej w 2016 roku, będzie wyższy o ponad metr od dotychczasowego i mocniejszy dzięki przesłonie filtracyjnej. Więc jak w maju przyszłego lub następnego roku przyjdzie od Krakowa kolejna "tysiącletnia woda", to będziemy w Koćmierzowie mogli spać spokojnie. Ale w tym roku jeszcze nie mogliśmy.
Oczywiście kpię, bo czuję się bezsilny. (...)
Piotr Niemiec
Więcej w papierowym wydaniu "TN".
djasiek57309:36, 23.05.2014
0 0
No i było to widać,aż za bardzo..Szczególną komedie można było obejrzeć na wale we Wrzawach,jak to malutki człowieczek przyjechał i zrobił z siebie prawdziwego,powodziowego wała.A z jaką zajadłością atakował resztę wałów-wałów rządowych..Ha,ha,ha.Skomentuje to krótko--cała ta powódź i ta akcja--była jednego,wielkiego wała warta.Ha,ha,ha.Jakże zawiedziony jest mały-wielki człowieczek,że nie było powodzi. 09:36, 23.05.2014