Rzadko się zdarza, żeby na odprawianych przez niego mszach były wolne miejsca siedzące. Mówi, że do Boga prowadzą różne drogi, także ta muzyczna, i jedna drugiej nie musi wykluczać. Kim zatem jest o. TYTUS PIŁAT, charyzmatyczny sandomierski dominikanin, tak lubiany przez wiernych? Na czym polega jego fenomen i co ma do powiedzenia na temat Boga, życia, muzyki?
Niedziela, godzina 14 stary kościół św. Jakuba w Sandomierzu, jak co tydzień, wypełniony jest po brzegi. Żeby znaleźć miejsce siedzące trzeba przyjść dużo wcześniej. Nawet gdy nabożeństwo już trwa, dochodzą kolejni ludzie, całe rodziny z małymi dziećmi. Maluchy czują się swobodnie, biegają po świątyni, grają na instrumentach, specjalnie dla nich przygotowanych i ułożonych u stóp ołtarza. Nagle rozbrzmiewają dzwony i z zakrystii wychodzi wielki, jak dzwonnica dominikanin.
Msza św. nie jest długa, i nawet niezbyt gorliwy katolik ma wrażenie, że to nie był zmarnowany czas, że była w niej prawdziwość i szczerość, a homilia, podczas wygłaszania której o. Tytus wychodzi niemal na środek kościoła, była zwięzła i trafiająca w sedno, pełna ciekawych spostrzeżeń, dowcipu i wstawek na tematy muzyczne. Coś chyba jest w tym stwierdzeniu, które kiedyś usłyszałem od znajome-go, że lepiej pójść na mszę do dominikanów, niż co niedzielę chodzić na nabożeństwa, po których wychodzi się zdenerwowanym i zniesmaczonym.
Nie da się ukryć, że wieść o lubianym i szanowanym, zwłaszcza przez młodzież, o. Tytusie już dawno rozeszła się poza granice Sandomierza. Rozmawiając z nim, próbowałem rozgryźć, na czym polega jego fenomen. Dochodzę do wniosku, że to wynika po prostu z jego normalności. Taki swój chłop, z którym można pogadać na wiele te-matów, w tym także o muzyce rockowej, która od lat jest jego wielką pasją. Ta miłość do muzyki pośrednio sprawiła, że stał się też postacią kontrowersyjną.
O. Tytus zdaje sobie sprawę, że muzyka rockowa, a szczególnie metalowa, przez niektórych może być źle postrzegana. On jednak wychodzi z założenia, że gitarowe i "ciężkie" brzmienie, może mieć ciekawy przekaz. - Dla mnie bardzo ważne były niewątpliwie lata 80., gdy jako młody chłopak zetknąłem się z tzw. muzyką nowej fali. Wtedy to wszystko tak naprawdę się w Polsce zaczynało. A że pochodzę z Puław, to mnie i moich kolegów ta muzyka bardzo wciągnęła i tak mi zostało do dzisiaj. Tym bardziej że w moim mieście, jeśli chodzi o muzykę rockową, do-szło do wydarzenia epokowego. Z Puław pochodzi przecież legendarna, a nieistniejąca już, punkrockowa grupa "Siekiera". Śmiem twierdzić, że jej powstanie było jednym z najważniejszych wydarzeń w rozwoju polskiej muzyki rozrywkowej. Pamiętam, jak wygrali pierwszy festiwal w Jarocinie, dostali wtedy wzmacniacz. To było coś, również dla nas, młodych chłopaków, którzy ceniliśmy ich muzykę- mówi zakonnik.
Przyznaje, że już wtedy w tej głośnej, agresywnej muzyce zaczął dostrzegać pewne przesłanie Zauważył, że jest w niej wiele dobra, mimo że na wielu ludziach wywiera odmienne wrażenie. Jak mówi, nie redukował nigdy muzyki rockowej do słynnego hasła "Sex, drugs and rock`n`roll". Dla niego z muzyką nie ma to nic wspólnego.
- Nawet przez miesiąc mieliśmy z kolegami taką punkową kapelę, ale szybko z tym skończyliśmy, chyba do grania nie byliśmy jednak stworzeni - wspomina o. Tytus. Oczywiście pojawiały się kolejne zespoły i kolejne fascynacje muzyczne. Ta pasja cały czas w nim tkwi i wyraża się przez stos płyt na półce oraz w rozmowach z młodymi ludźmi o muzyce. Nie ukrywa, że na katechezach, które prowadzi w jednym z sandomierskich liceów, są podejmowane tematy związane z muzyką, a młodzi ludzie chętnie o tym rozmawiają.
Więcej w papierowym wydaniu "TN".
Mirek15:15, 30.12.2012
0 0
Zachęcony artykułem w Tygodniku byłem na mszy w Sandomierzu. Rzeczywiście ten człowiek ma w sobie to coś... pomimo zimna w chyba nieogrzewanym kościele (para szła jak z parowozu) atmosfera była wspaniała, co widać było po frekwencji. 15:15, 30.12.2012
leszek08:31, 23.12.2012
0 0
super bardzo dobrze że jest ktoś taki w moim mieście 08:31, 23.12.2012
bobo21:03, 23.12.2012
0 0
oby więcej takich księzy, to może ludzie nie będą sie odwracac od kościoła. Tytus to jest gość!!!!!!!!!!!!!!! 21:03, 23.12.2012
francik10:57, 25.12.2012
0 0
mimo moich 56 lat zawsze na mszach świętych u św.jakuba czuje sie bardzo dobrze. 10:57, 25.12.2012
Adam19:38, 30.12.2012
0 0
To prawda. Byłem dziesiaj na Mszy o 14.00 u Dominikanów i mimo, że było przerażliwie zimno w środku było mnustwo ludzi. I to kazanie Tutusa, o zdzierstwie księży, brawo, brawo. Oby takich jak on było wiecej!!! 19:38, 30.12.2012