Rodzice uczniów Szkoły Podstawowej numer 2 imienia Króla Kazimierza Wielkiego w Sandomierzu uważają, że uchwała o zamiarze przeniesienia tej placówki do innej siedziby została podjęta z naruszeniem przepisów. Dlatego rozważają jej zaskarżenie. Co na to przewodniczący Rady Miasta? Milczy.
Uchwała intencyjna o zamiarze przeniesienia Szkoły Podstawowej numer 2 do budynku "czwórki" przy ulicy Adama Mickiewicza 39 została podjęta na sesji nadzwyczajnej w minioną środę, 10 lutego, po niemal czterogodzinnej dyskusji i przy protestach ze strony rodziców. Propozycja przeszła jednym głosem - za przeprowadzką "Dwójki" opowiedziało się 11 radnych, przeciwnych było 10.
Członkowie Rady Rodziców mają zastrzeżenia wobec trybu procedowania uchwały. Zwracają również uwagę na brak konsultacji społecznych, które - jak podkreślają - powinny poprzedzić podjęcie decyzji.
- Sesja Rady Miasta została zwołana jako sesja w trybie stacjonarnym, natomiast odbyła się w hybrydowym. Troje radnych uczestniczyło w obradach zdalnie. Jedna z tych osób przebywała wówczas na zwolnieniu lekarskim. Ponadto w trakcie głosowania naruszona została zasada jawności. Nie było widać twarzy radnych i tego, jak faktycznie głosują - wyjaśnia Grzegorz Rogusz, zastępca przewodniczącego Rady Rodziców.
Grzegorz Rogusz zaznacza, że radni mieli zaledwie dwa dni na zapoznanie się z materiałami dotyczącymi szkoły. W opinii rodziców to zbyt krótki czas na przygotowanie się do sesji w odpowiedni sposób. Jak twierdzą, niektórych istotnych materiałów członkowie rady w ogóle nie otrzymali.
Rodziców bulwersuje również sposób powiadomienia ich o zamiarze przekształcenia szkoły. Listy z informacjami na ten temat, podpisane przez burmistrza, rozesłano do nich tego samego dnia, w których odbyła się sesja, a obrady zakończyły się około godziny 15.20. - W jaki sposób w ciągu około 10 minut, do czasu zamknięcia Urzędu Miejskiego, burmistrz zdołał dotrzeć do magistratu, napisać, wydrukować i podpisać własnoręcznie pisma do rodziców 200 uczniów? - pytają zainteresowani.
Sytuacja świadczy, ich zdaniem, o tym, że o wyniku głosowania zdecydowały nie merytoryczne argumenty, a wcześniejsze ustalenia i lobbing.
Chcieliśmy poprosić o ustosunkowanie się do tych zarzutów Wojciecha Czerwca. Przewodniczący Rady Miasta konsekwentnie jednak nie odbiera telefonu.
Zdaniem Michała Mendaka, rzecznika burmistrza Marcina Marca, w sprawie z listami do rodziców uczniów chodzi o to, aby "stworzyć mylne wrażenie mające na celu przedstawienie w złym świetle burmistrza, jak również radnych Sandomierza".
- Chcę zwrócić uwagę na fakt, że burmistrz do końca nie był pewien, jak potoczy się głosowanie, o czym świadczy sytuacja z radnym Andrzejem Lebidą, który deklarował poparcie dla projektu uchwały, po czym się z niego wycofał. Również jeden z radnych startujący do Rady Miejskiej z komitetu wyborczego burmistrza Marcina Marca był przeciwny podjęciu tej uchwały - dodaje rzecznik.
Grzegorz Rogusz informuje, że rodzice czekają teraz na krok wojewody, który może stwierdzić nieważność uchwały. Jeśli tego nie zrobi, oni zaskarżą decyzję rady.
Rodzice są już po rozmowach z kuratorem oświaty, którego pozytywna opinia jest niezbędna do pzeprowadzenia przekształcenia szkoły. Opinię na ten temat muszą wyrazić również związki zawodowe.
Joanna10:59, 16.02.2021
0 0
Oczywiście, że burmistrz dobrze wiedział jak zagłosują radni. Przeprowadził z nimi wcześniej stosowne rozmowy, czego nie zrobił z osobami najbardziej zainteresowanymi, czyli z rodzicami, nauczycielami, pracownikami. Tłumaczenie, że głosowanie dwóch radnych ich zaskoczyło jest kuriozalne. Przewodniczący milczy, ale czy kogoś w tej sytuacji dziwi ten osobliwy sposób rozmowy ze społeczeństwem? 10:59, 16.02.2021