Pani GRAŻYNA apeluje o pomoc dla 91-letniej mamy, która choruje na demencję. Do niedawna nie dopuszczała do siebie myśli, że mogłaby oddać ją pod opiekę obcych ludzii i umieścić w domu pomocy społecznej, zakładzie pielęgnacyjno-opiekuńczym, czy hospicjum, dziś jednak uważa, że może to być jedyny sposób na przedłużenie jej życia. W żadnym z tarnobrzeskich ośrodków tego typu nie ma jednak dla niej miejsca.
- Mama jest osobą leżącą, po dwóch złamaniach nóg. Ma postępującą demencję - mówi pani Grażyna. - Dwadzieścia dziewięć miesięcy samodzielnie opiekowałam się nią w domu. Radziłam sobie. Karmiłam ją, pielęgnowałam. Pomagała mi w tym prywatna opiekunka. Od jakiegoś czasu mamy też przydzieloną pielęgniarkę z NFZ. Przez ten czas w ogóle nie myślałam o żadnym hospicjum czy DPS-ie. Ale jak kilka dni temu na skutek pogłębiającej się demencji mama zaczęła mieć kłopoty z normalnym jedzeniem i piciem, to natychmiast zmieniłam podejście i zaczęłam się starać o umieszczenie jej w takim ośrodku. Nie mogę po prostu siedzieć i patrzeć jak ona umiera z głodu.
Dzień przed spotkaniem z nami nasza rozmówczyni złożyła w sekretariacie prezydenta miasta pismo z prośbą o pomoc w umieszczeniu mamy w tarnobrzeskim Domu Pomocy Społecznej. Wcześniej dwukrotnie spotkała się z jego doradcą do spraw zdrowia Barbarą Zych. Przekonuje jednak, że wizyty te nie przyniosły żadnego efektu.
- Sama mam kłopoty z chodzeniem i nie mogę biegać po mieście od instytucji do instytucji, tylko po to, żeby odesłano mnie w kolejne miejsce - mówi kobieta. (rn)
Więcej w papierowym wydaniu TN.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz