Tuż po wyborach samorządowych zakotłowało się, o czym informowaliśmy, w i wokół Miejskiego Zakładu Komunalnego w Stalowej Woli, jednoosobowej spółki gminy, odpowiedzialnej za gospodarkę komunalną w mieście i obsługę "śmieciową" wielu okolicznych gmin.
W okolicznościach, które można uznać za kontrowersyjne, dokonano zmian w składzie rady nadzorczej spółki oraz zdymisjonowano najpierw prokurenta i główną księgową, a później prezesa, powołano nowego członka zarządu i zarządzono kontrole w spółce. O części swoich zarzutów wobec poprzedniego kierownictwa MZK, ale przede wszystkim - wobec poprzedniego prezydenta miasta, który stanowił dla spółki jednoosobowe Zgromadzenie Wspólników i odpowiadał za jej działalność, prezydent Lucjusz Nadbereżny poinformował publicznie podczas styczniowej sesji Rady Miejskiej.
Informacją tą osiągnął zamierzony efekt szoku, jakim dla opinii publicznej były wymieniane przez niego kwoty, które - według niego - nie powinny były trafić na konta powiązanych z poprzednim prezydentem osób ze ścisłego kierownictwa spółki. Jak poinformował prezydent, z datą 14 listopada, a więc w ostatnim dniu samorządowej kampanii wyborczej, zmieniona została umowa o pracę prezesa zarządu MZK Roberta Chciuka. Umowę podpisał prezydent Andrzej Szlęzak (na zdjęciu z lewej).
- Zmieniona umowa podniosła wynagrodzenie prezesa z 11320 zł na 14500 zł. Jest to kwestia wyłącznie wyrównania za okres od 1 stycznia do grudnia 2014 roku - mówi L. Nadbereżny. Według niego to nie była klasyczna podwyżka, a "operacja finansowa". - Statut, regulaminy wewnętrzne MZK, pozwalają na jedną wypłatę roczną premii, która jest trzykrotnością wygrodzenia, czyli ponad 30 tys. brutto, i taka premia była wpłacona w połowie roku 2014. Ponieważ regulaminy wewnętrzne nie pozwalały na koniec roku na wypłatę dodatkowej premii, nagrody lub innego dodatkowego uposażenia, to została zawarta umowa na okres roku, która od 1 stycznia 2015 roku wróciła do starej wartości. Dlatego 5 grudnia zostało wypłacone wyrównanie panu prezesowi w wysokości ponad 30 tys. zł brutto - dodaje prezydent.
Jak twierdzi, prezes MZK taką samą operację finansową zastosował w stosunku do głównej księgowej, której prezydent miasta nie mógł bezpośrednio zmienić umowy o pracę. - Główna księgowa również otrzymała taką umowę z wyrównaniem za 12 miesięcy, i również była to kwota około 30 tys. zł brutto - kończy wyliczankę prezydent L. Nadbereżny. Zastanawia się, czy z tych faktów może zrobić użytek prawno-karny.
Według niego te informacje rozeszły się wśród pracowników spółki, tworząc fatalną atmosferę, szczególnie wśród osób, które codziennie za najniższą płacę krajową wykonują najcięższą pracę fizyczną przy odbieraniu odpadów. Obawia się, że tylko patrzeć, jak w MZK ruszy presja załogi domagającej się podwyżek, co może zachwiać spółką i jej finansami. A obecny prezydent, warto przypomnieć, przed wyborami obnosił się z notarialnie potwierdzoną deklaracją, że za jego rządów podwyżki opłat komunalnych w Stalowej Woli nie będzie.
Pomimo tych zarzutów nowego prezydenta pod adresem poprzedniego prezesa spółki, otrzymał on ofertę zatrudnienia w MZK na "stanowisku samodzielnym, strategicznym pod względem budowania opłat za cenę wody i ścieków". Miała to być praca, jak zapewnia prezydent, za dobre wynagrodzenie. Jak udało się nam dowiedzieć, związana miała być z "ogarnięciem" i uporządkowaniem zagadnień, technicznych i finansowych, związanych z przejęciem przez MZK systemu kanalizacyjnego HSW, który stanowi spore obciążenie dla MZK.
Robert Chciuk propozycji nie przyjął i najprawdopodobniej z MZK odejdzie.
Obecnie wykorzystuje zaległe urlopy. Odwołana wcześniej główna księgowa przebywa na, jak to określa L. Nadbereżny, "taktycznym zwolnieniu chorobowym".
- To praktyka całkowicie patologiczna, aby dokonywać takich wyrównań pod koniec roku i omijać w ten sposób regulaminy, które są przyjęte odnośnie wypłacania nagród, premii i wszelkiego rodzaju uposażeń dodatkowych - grzmiał prezydent.
Były prezydent miasta Andrzej Szlęzak, który poczuł się brutalnie zaatakowany przez swego następcę, nie zaprzecza, iż wypomniane mu fakty miały miejsce. - MZK prowadzi bardzo duże i trudne projekty, i pan prezes robi to w zasadzie samodzielnie, jeśli chodzi o stronę techniczną. Myślę, że zasłużył sobie po latach pracy na takie wyróżnienie. Jeżeli chodzi o główną księgową, to jestem w trudnej sytuacji, bo to jest tak jakby moja osobista sprawa. Ale też uważam, że kompetencje pani Raźny i jej wkład w realizowanie tych bardzo trudnych projektów zasługiwały na docenienie - powiedział niedawny prezydent.
"Niezręczność", o której wspomina A. Szlęzak, związana jest z tym, że Grażyna Raźny jest jego życiową partnerką. Kiedy pomiędzy nią a poprzednim prezesem MZK Mariuszem Piaseckim wybuchł konflikt, prezes odszedł. (...)
Jerzy Reszczyński
Więcej w papierowym wydaniu "TN".
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz