Zamknij

Tarnobrzescy powstańcy [W najnowszym TN]

15:14, 19.09.2018 TN Aktualizacja: 12:05, 13.01.2019
Skomentuj

Jerzy Młochowski przez wiele lat mieszkał i pracował w Tarnobrzegu. Do emerytury był zatrudniony w tarnobrzeskiej Fabryce Obrabiarek, po śmierci w 1988 r. spoczął na miechocińskim cmentarzu. Prawie nikt poza najbliższą rodziną nie wiedział, że i on, i jego ojciec, Jan Młochowski, który często odwiedzał syna, to zasłużeni patrioci i żołnierze powstania warszawskiego. Na ślad przeszłości swoich sąsiadów wpadł nieoceniony regionalista z Mokrzyszowa Andrzej Biernat.

Rodzina Młochowskich mieszkała w Warszawie od pokoleń. Zajmowali się drobnym rzemiosłem. Byli też, mimo represji zaborców, polskimi patriotami. Nic więc dziwnego, że gdy wybuchła I wojna światowa, 17-letni Jan Młochowski szybko zgłosił się ochotniczo do Legionów Polskich Józefa Piłsudskiego. Dużo ryzykował - formalnie był poddanym rosyjskim i w przypadku wzięcia do niewoli, groziła mu śmierć za zdradę. Jan Młochowski służył w Legionach od sierpnia 1915 r. Walczył na Lubelszczyźnie, potem na Wołyniu. Wyróżniał się odwagą i poświęceniem, pod Mielnikiem został ranny w rękę, pod Smolarnią raniono go w głowę, a pod Perespą otrzymał postrzał w nogę. Mimo ran nie opuścił szeregów 3 Pułku Piechoty Legionów. W 1917 r. był już kapralem i instruktorem musztry. W czasie tzw. kryzysu przysięgowego Jan Młochowski był jednym z tych, którzy odmówili złożenia przysięgi na wierność zaborcom. Został internowany i osadzony w słynnym obozie w Szczypiornie. Po zwolnieniu w lutym 1918 r. wyjechał na Wołyń i wstąpił do Pułku Szwoleżerów rotmistrza Feliksa Jaworskiego, sformowanego przy III Korpusie Polskim. Oddział ten stał się szybko legendą wśród Polaków na Wołyniu. Bronił polskich wsi i miasteczek przed zrewolucjonizowanym chłopstwem, a potem przed oddziałami ukraińskimi...(wel)

Więcej w papierowym i elektronicznym wydaniu "TN".

KUP e-TN

 

(TN)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%