Nie ma chyba sandomierzanina, który nie zna, lub przynajmniej nie kojarzy kapitana TADEUSZA PROKOPA. Pogodny, zawsze uśmiechnięty, w kapitańskim mundurze zaprasza na rejs po Wiśle jednym ze swoich statków. To stały widok na bulwarze im. Piłsudskiego w Sandomierzu. W ubiegłym roku minęła 20. rocznica, odkąd kapitan Prokop pływa z turystami po Wiśle.
Jest już po sezonie. Spotykamy się w sandomierskim porcie rzecznym. Statki należące do Tadeusza Prokopa stoją na pochylni i, jak co roku po sezonie, są naprawiane, odświeżane, konserwowane. Rozmawiamy w jednym z nich - "Syrence", najmłodszej, a zarazem największej jednostce kapitana. Statek dopiero jeden sezon pływał po sandomierskich wodach. Mimo to również on jest odświeżany, czuć lakier i farbę.
- Pływamy od maja do połowy listopada, później wyciągamy statki na pochylnie i robimy ich dokładne przeglądy. Zawsze jest coś do roboty, do poprawy. Pasażerowie muszą się czuć komfortowo i bezpiecznie, dlatego przed ponownym zwodowaniem musimy być pewni, że w trakcie sezonu nie pojawią się niespodzianki wynikłe z naszego zaniedbania. Żegluga śródlądowa to wielka pasja, ale też biznes, z którego się utrzymuje moja rodzina - mówi kapitan.
WIĘCEJ W NAJNOWSZYM WYDANIU "TYGODNIKA NADWIŚLAŃSKIEGO" LUB eTN.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz