Rozmowa z TOMASZEM OLSZACKIM, archeologiem prowadzącym od sześciu lat badania na terenie Szydłowa
- Pamięta Pan swoją pierwszą wizytę w Szydłowie?
- To był początek lat 90. ubiegłego wieku. Przyjechałem tu na wycieczkę z rodzicami. Dość mocno utkwiły mi w pamięci jakieś pojedyncze obrazki z tamtego okresu: błoto, kaczki chodzące po ulicach i krzewiące się bujnie pokrzywy. No i pałac królewski, do którego nie bardzo dało się wejść, bo dostęp utrudniały rosnące tam krzewy. To wszystko w ciekawy sposób konfrontuje się z obecną rzeczywistością tego dziś już miasta.
- Od 2014 roku prowadzi Pan tu cyklicznie badania. Zdarzało się, że ich wyniki mocno zaskakiwały? "Wbijały w fotel"?
- O tak. Wiele razy. Pracowałem już...
i elektronicznym wydaniu "TN".
KUP e-TN:
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz