Tylko w ostatni weekend strażacy na terenie powiatu tarnobrzeskiego 38 razy wyjeżdżali do pożarów wyłącznie suchych traw, nie licząc innych zgłoszeń. Wszystkich można było uniknąć, ponieważ powód każdego z nich jest ten sam...
- Od początku roku odnotowaliśmy łącznie do tej pory 168 zdarzeń, w których brało udział 225 zastępów straży pożarnej. Łącznie w akcjach wzięło ponad 1200 strażaków, zarówno z Państwowej Straży Pożarnej, jak i ochotników, bez których wsparcia nie ugasilibyśmy tych pożarów, gdyż wbrew pozorom nie są one trudne - mówi bryg. Jacek Widuch, rzecznik prasowy Państwowej Straży Pożarnej w Tarnobrzegu.
Jednym z przykładów takiego pożaru jest zdarzenie z soboty, 4 kwietnia, w Grębowie. Ogień, który powstał na nieużytkowanych powierzchniach, w szybkim tempie przez silny wiatr rozprzestrzeniał się. Dotarł także do obszarów leśnych, zaistniało również zagrożenie dla budynku gospodarczy. Całkowita powierzchnia pożaru wyniosła 30 ha. Został on ugaszony przy zaangażowaniu 12 zastępów straży pożarnej.
Dla strażaków obecny czas jest bardzo trudnym okresem. - Ilość pożarów jest straszną rzeczą dla nas. Obciąża to nas potężnie. Szczególnie teraz, gdzie mamy epidemię koronawirusa i tak naprawdę powinniśmy ograniczać kontakty. Każdy nasz wyjazd wiąże się z ryzykiem zarażenia się. To także mogłoby spowodować kwarantannę całej zmiany, co wiązałoby się z osłabieniem gotowości bojowej. Wiemy, że sto procent przyczyn tych pożarów to podpalenia. One nigdy nie były potrzebne, ale teraz w szczególności - tłumaczy bryg. Jacek Widuch.
Fot. OSP Sokolniki
Fot. OSP Sokolniki Fot. OSP Sokolniki Fot. OSP Sokolniki Fot. PSP Tarnobrzeg Fot. PSP TarnobrzegFot. PSP Tarnobrzeg Fot. OSP Sokolniki
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz