Nasz czytelnik został ukarany mandatem za jazdę autobusem bez biletu, chociaż go kupił i okazał kontrolerowi. Mandat dostała także inna pasażerka tego feralnego kursu, która nie mogła znaleźć biletu zakupionego kilka chwil wcześniej u kierowcy.
Pan Marek z usług MPK Tarnobrzeg (dawniej Polkar) korzysta od ponad roku. Sześć dni w tygodniu dojeżdża autobusem do pracy - z Tarnobrzega do Sandomierza. Rano jedzie o godzinie 6.04 i wraca o 16.59 lub 17.50. 7 grudnia było podobnie. Drogę powrotną wspomina jednak niezbyt miło.
- Wracając do domu kupiłem u kierowcy bilet uprawniający do przejazdu. Na przystanku na tarnobrzeskim osiedlu Dzików wsiadło do autobusu dwóch kontrolerów. Po sprawdzeniu czterech osób z przednich rzędów podeszli do siedzącej po lewej stronie starszej pani, w wieku około 65 lat. Kontrolujący ją człowiek krzyknął "bilet!". Ta pani kupowała go u kierowcy, na oczach współpasażerów, nie mogła go jednak znaleźć w żadnej z kilku reklamówek, z którymi jechała... (rn)
Więcej w papierowym i elektronicznym wydaniu "TN".
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz