Ta historia może być lekcją dla społeczników, którzy, zamiast stale oglądać się na władze i narzekać, biorą sprawy w swoje ręce i działają dla tak zwanego wspólnego dobra. Lekcją, że czasem lepiej pozostawać biernym malkontentem. Będąc nadgorliwym, zamiast pochwał i podziękowań, można dostać po głowie.
Jakiś czas temu do kilku tarnobrzeskich redakcji przyszedł mail z informacją o rzekomym "zniszczeniu ostoi przyrody" i "zasypaniu koparką tysięcy ropuch" w wyniku prac prowadzonych na stawie na Kamionce (na zdjęciu) - w lesie w pobliżu ogrodów działkowych w Tarnobrzegu-Miechocinie. Dziennikarze zaczęli interesować się sprawą - pytania pojawiły się na jednej z konferencji prasowych w magistracie, którą na żywo można było zobaczyć w internecie. Obrońcy przyrody i osoby, które organizowały i koordynowały prace prowadzone na stawie, oraz urzędnicy zaznajomieni z tym tematem, widzą go w zupełnie odmienny sposób... (rn)
WIĘCEJ W NAJNOWSZYM WYDANIU "TYGODNIKA NADWIŚLAŃSKIEGO" LUB eTN.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz