Zapisy regulaminu połowu ryb w Jeziorze Tarnobrzeskim dotyczące wędkowania w okolic plaży opublikowane w zezwoleniach wydawanych przez Polski Związek Wędkarski różnią się od tych, które na początku maja upublicznił Urząd Miasta. W efekcie niektórym wędkarzom "dostało się po głowach" od oburzonych ich zachowaniem spacerowiczów i plażowiczów.
Co roku przy okazji dyskusji na temat tego, na co będą mogli pozwolić sobie wędkarze na tarnobrzeskim akwenie pojawia się temat wędkowania w okolicy plaży. Do tej pory zawsze zwyciężały argumenty plażowiczów, którzy obawiają się, że któregoś dnia wyjdą z wody z wbitą w nogę kotwiczką czy haczykiem. Wydawało się, że tak będzie także w tym roku.
Wiceprezydent Wojciech Brzezowski, zapytany o tę kwestię podczas konferencji prasowej otwierającej sezon, mówił bowiem tak: - Jeśli chodzi o wędkowanie, to ma być ograniczenie zarówno na terenie kąpieliska strzeżonego, jak i niestrzeżonego. Staramy się chronić miejsca kąpieli z uwagi na to, że przy technikach spinningowych w wodzie może pozostać przynęta, która może poranić użytkowników jeziora w trakcie letniej kąpieli.
Kilka dni później Urząd Miasta rozesłał do dziennikarzy regulamin połowu ryb w jeziorze, w którym można było przeczyć, że zostaje ono użyczone Polskiemu Związkowi Wędkarskiemu "z wyłączeniem terenu wokół stanicy kajakarskiej, bazy nurków, WOPR i kąpieliska". Treści te trafiły do prasy oraz na portale internetowe.
Tymczasem nad jeziorem bez problemów można było spotkać wędkarzy łowiących przy plaży. (...)
Rafał Nieckarz
Więcej w papierowym wydaniu "TN".
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz