Zanosi się na powtórkę z rozrywki. "Nowa świecka tradycja" samorządu gminy Zaleszany nakazuje odmawiać wójtowi ANDRZEJOWI KARASIOWI (na zdjęciu z prawej) absolutorium. Jest on dzięki temu najprawdopodobniej absolutnym rekordzistą Polski pod względem liczby nieotrzymanych absolutoriów.
W kończącej się kadencji otrzymał je dwa razy. Pierwsze, w pierwszym roku urzędowania, co uzasadniono tym, że "przecież to nie jest absolutorium dla wójta Karasia, a dla jego poprzednika".
To miało być w pewnym sensie uhonorowanie poprzedniego wójta, który, zdaniem wielu mieszkańców, zafundował gminie cztery lata stagnacji, inwestycyjną niemoc i festiwal kolesiostwa. Udzielającym wójtowi pouczenia, że dostaje absolutorium za poprzednika, jakoś nie przyszło do głowy, iż absolutorium wójt (burmistrz, prezydent) otrzymuje za wykonanie, a nie za wymyślenie budżetu. Nawet najgenialniejszy budżet można położyć złym wykonaniem. Tak, jak i kiepski można perfekcyjnie zrealizować.
To przerzucanie się zasługami i winami odbywa się zawsze, kiedy wybory skutkują zmianą władzy i nowy włodarz w pierwszym roku realizuje pomysły poprzednika. Karasiowi udało się dostać skwitowanie raz jeszcze, rok później, z pouczeniem, że ma to traktować jako "zaliczkę" dalszej dobrej współpracy wójta z radą.
Ale widać nie była ona dla licznej grupy radnych satysfakcjonująca, skoro już w trzecim roku absolutorium mu odmówiono. Wojewoda, w trybie nadzoru, uchwałę tę rozniósł na strzępy pod względem prawnym i merytorycznym, czym jej autorów doszczętnie ośmieszył. Ale po radnych spłynęło to jak po kaczce. Mimo buńczucznego odgrażania się, nie zaskarżyli rozstrzygnięcia nadzorczego wojewody do sądu. Zostało tak, jak zostało: wójt absolutorium nie dostał, ale uchwała w tej sprawie została pod względem prawnym i merytorycznym rozbita w pył.
W tym roku będzie najprawdopodobniej to samo, jako że komisja rewizyjna Rady Gminy w Zaleszanach tak uważnie badała sprawozdanie z wykonania budżetu za 2013 rok, że aż... urodziła wniosek o odmowę udzielenia absolutorium.
Choć do wyjaśnienia wątpliwości radnych rewidentów byli postawieni do dyspozycji przez kilka godzin skarbnik gminy, wójt i jego zastępca, i choć ze sprawozdania finansowego jednoznacznie wynika, że gmina w 2013 r. nie tylko nie popadła w finansowe kłopoty (ale - mając zaplanowany półtoramilionowej wysokości deficyt budżetowy - jeszcze wypracowała... 60 tys. zł nadwyżki budżetowej), wniosek i tak był na "NIE i już".
Przypomina to sytuację nie tylko sprzed roku, ale choćby tę z roku 2006, kiedy wójtowi także odmówiono absolutorium, nie kryjąc nawet, że "jest to nie za wykonanie budżetu, ale za inne sprawy". Dziwnym trafem podobne sytuacje miały miejsce w przeszłości, i dziwnym trafem aktywny w tym udział miał obecny przewodniczący RG Wiktor Przybysz (na zdjęciu z lewej). Osobiście składał swój podpis pod wnioskiem komisji rewizyjnej o nieudzielenie A. Karasiowi absolutorium. Np. w 2006 - jako członek komisji rewizyjnej, a wcześniej, kiedy absolutorium udzielało się zarządowi gminy - jako przewodniczący tej komisji (kadencja 1998-2002).
A i teraz procedura odmowna toczy się nie bez jego osobistego zaangażowania. 4 czerwca w posiedzeniu komisji pichcącej kolejną odmowę absolutorium także uczestniczył, nie będący jej członkiem, przewodniczący rady. Takie sytuacje należą do rzadkości, choć prawo ich nie zakazuje. (...)
Jerzy Reszczyński
Więcej w papierowym wydaniu "TN".
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz