Gdyby w dowolnej szkole zapytać uczniów kim był Kazimierz Sabbat, pewnie większość miałaby spory problem z odpowiedzią. A przecież ten zmarły dokładnie ćwierć wieku temu polityk odegrał bardzo znaczącą rolę w najnowszej historii Polski. Był przedostatnim prezydentem RP na uchodźstwie.
Jego następcą został Ryszard Kaczorowski. Rodzinnie Sabbatowie związani byli mocno z ziemią staszowską, gdzie jednak dużo bardziej niż emigracyjny prezydent pamiętany jest dziś jego cioteczny brat Adam Bień, minister sądzony w moskiewskim "procesie szesnastu".
Cmentarz parafialny w Niekrasowie (gm. Osiek) rozlokowany jest niemal vis-a-vis kopalni siarki. Przy głównej alejce zachowało się kilka starych, XIX-wiecznych nagrobków, kryjących szczątki dawnych właścicieli okolicznych dóbr. Parę kroków od nich w 1998 roku pochowano ministra Adama Bienia, jednego z najwybitniejszych działaczy ruchu ludowego, sądzonego wraz z innymi przywódcami Polski Podziemnej w słynnym moskiewskim "procesie szesnastu". Po sąsiedzku znajduje się jeszcze grób dziadków Bienia - Pawła i Marianny Wiącków, którzy byli również dziadkami Kazimierza Sabbata. Wraz z nimi w jednej mogile spoczywają Franciszka i Ignacy Sabbatowie - rodzice prezydenta. On sam pochowany jest w Londynie, gdzie mieszkał i urzędował przez ostatnie 50 lat życia.
O przodkach przedostatniej głowy Państwa Polskiego na emigracji wiemy sporo głównie dzięki Adamowi Bieniowi, który w swoich znakomitych wspomnieniowych książkach utrwalił wiele wiadomości na temat całej rodziny. Jej nestorami byli Paweł i Marianna Wiąckowie, którzy dochowali się dziesięciorga dzieci - trzech synów i siedmiu córek. Rzecz ciekawa - dwie z nich otrzymały na chrzcie identyczne imię - Franciszka. Żyjący dziś potomkowie Wiącków, z którymi udało mi się porozmawiać, nie potrafili już wytłumaczyć tego, bądź co bądź niezwykłego, przypadku.
Starsza Franciszka była matką ministra Bienia, młodsza prezydenta Sabbata. "Dziadek Paweł był we wczesnym okresie swojego życia na pewno chłopem pańszczyźnianym - pisał po latach Adam Bień - Opowiadał, że złamał nogę przy dźwiganiu ciężkich worków pańskiego żyta. Noga nigdy się nie wyprostowała i na całe życie pozostał kulawy. Niechętnie to wspominał. Chętnie natomiast opowiadał, że w młodości był sławnym kłusownikiem. Bił zające, sarny, jelenie i nigdy go nie złapano, choć wiele razy ścigano.
" Z Marianną Żugaj ożenił się w 1857 roku. Ciężką pracą małżonkowie dorobili się dość znacznego majątku. W 1902 roku Paweł Wiącek kupił za ogromną na owe czasy sumę 8 tysięcy rubli 14 mórg ziemi wraz z domem i budynkami gospodarczymi we wsi Trzykosy koło Koprzywnicy, a do tego jeszcze młyn wodny na Koprzywiance. Wszystkie te majętności sprzedali już pięć lat później. Przeprowadzili się do Trzcianki leżącej między Osiekiem i Połańcem, gdzie osiedli na sporym, czterdziestomorgowym gospodarstwie. Trzcianka stać się miała tym miejscem, gdzie lata dzieciństwa spędził przyszły prezydent. (...)
Rafał Staszewski
Więcej w papierowym wydaniu "TN".
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz