Osławiony tarnobrzeski folksdojcz nie przeżył okupacji. Został zastrzelony, bo zbytnio interesowała go sprawa ukrywającego się w Tarnobrzegu oficera Armii Krajowej.
Leon Dziadosz nie był tarnobrzeżaninem. Przyjechał do miasta w drugiej połowie lat trzydziestych, gdy w okolicy budowano wały przeciwpowodziowe. W sierpniu 1939 roku w Polsce ogłoszono mobilizację. Leon Dziadosz nie stawił się do poboru. Po wybuchu wojny ukrył się na strychu domu "na górce", w Miechocinie. Miał stamtąd znakomity widok na Wisłę i wycofujące się polskie oddziały. Prawdopodobnie już wtedy pracował dla Niemców jako szpieg. Mogą o tym świadczyć poszlaki. Publicznie pojawił się dopiero 13 września 1939 roku, już po zajęciu Tarnobrzega przez Niemców. I natychmiast zaczął robić karierę... (wel)
Więcej w papierowym i elektronicznym wydaniu "TN".
KUP e-TN:
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz