Czujność sąsiadów i błyskawiczna interwencja strażaków zapobiegły tragedii, do jakiej mogło dojść w środowy wieczór na Skalnej Górze w Tarnobrzegu. W jednym z bloków, lokator zasnął, zostawiając na zapalonym palniku gazowym kolację. Zaalarmowani dymem i smrodem spalenizny sąsiedzi wezwali straż pożarną. Strażacy weszli do mieszkania i wyprowadzili podtrutego dymem i półprzytomnego mężczyznę. Konieczne było podanie mu tlenu i interwencja pogotowia ratunkowego.
- Gdy poczuliśmy spaleniznę, a na klatce schodowej pojawił się dym, zaczęliśmy się dobijać do mieszkania i dzwonić domofonem. Sąsiad nie reagował, dlatego wezwaliśmy strażaków. Groźnie to wyglądało - mówi jedna z mieszkanek bloku.
Tarnobrzeska straż pożarna zareagowała błyskawicznie. Na miejsce przyjechały na sygnałach trzy wozy ratowniczo - gaśnicze. Sytuację komplikowała dodatkowo ciasnota, bowiem w okolicy wszelkie wolne miejsca zastawione są przez parkujące samochody. Strażacy sforsowali drzwi do mieszkania i wyprowadzili półprzytomnego od dymu lokatora. Natychmiast podano mu tlen, a potem oddano w ręce obsady wezwanej na miejsce karetki pogotowia ratunkowego.
Równolegle do udzielania pomocy lokatorowi, strażacy przy pomocy specjalnych dmuchaw oddymili mieszkanie i klatkę schodową.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz