Aż trudno sobie wyobrazić, że można mieszkać w takich warunkach jak JAN NOWAK z Dziewiątli w gminie Iwaniska. Jakbyśmy cofnęli się o kilkadziesiąt lat. Dom bez prądu i bieżącej wody, w środku zamiast podłogi klepisko, a w pomieszczeniu obok, pod jednym dachem, kurnik...
I taki stan rzeczy trwa odkąd pan Jan pamięta. W tym domu się urodził i żyje w nim już przeszło siedemdziesiąt lat. Jest samotnym człowiekiem, może trochę nieporadnym. Nie ma rodziny, która by mu pomogła. Może liczyć tylko na siebie i życzliwych ludzi. Patrząc na obejście i dom, trudno uwierzyć, że w XXI wieku takie rzeczy jeszcze się zdarzają. Jak w skansenie, jak w czasach przedwojennych, z tą tylko różnicą, że na dachu zamiast strzechy jest eternit.
- Pewnie trudno w to uwierzyć, ale ja w zasadzie nie wiem, jak to jest mieć prąd w domu i nie korzystać z lampy naftowej. Albo jak to jest mieć bieżącą wodę i nie musieć chodzić 1,5 kilometra z wiadrami do studni. W zimie to jest bardzo uciążliwe, szczególnie dla osoby w moim wieku. W lecie z kolei, zanim doniosę wodę, to jest już ona bardzo zanieczyszczona od pyłu i roślin. Marzy mi się, abym chociaż na stare lata nie musiał tego robić - wyznaje Jan Nowak.
O sytuacji pana Jana dowiedzieliśmy się dzięki sąsiadowi Przemysławowi Łacie, który postanowił zainteresować jego losem urzędników i media. Zanim zwrócił się do nas, kilkakrotnie interweniował w jego sprawie w Urzędzie Gminy w Iwaniskach.
Opowiedział nam, że pan Jan ledwo wiąże koniec z końcem, nie ma emerytury, bo zawodowo niewiele pracował, pola też nie uprawiał - ma zaledwie 70 arów ziemi. Kiedy żyła matka, to jakoś sobie wspólnie radzili. Teraz utrzymuje się z kilkusetzłotowej zapomogi socjalnej, ma kilka kur, w przydomowym ogródku uprawia ziemniaki i inne warzywa. Robi skromne zakupy w miejscowym sklepie, czasem coś podrzucą dobrzy ludzie. Wystarczy, by przeżyć. Jest czysty i schludny, potrafi przyrządzić obiad, zrobić pranie. Najgorsze są jednak warunki, w jakich mieszka. Dwuizbowy, kilkudziesięcioletni dom, bez podłóg, z klepiskiem, kaflową kuchnią. Stare sprzęty, miska do mycia, nieszczelne okna i drzwi. Na stoliku stara lampa naftowa, krzyżyk i obrazki - taki mały ołtarzyk.
- W lecie to jeszcze jakoś daje radę, najgorsze są zimy. Pan Jan ogrzewa dom tą kaflową kuchnią, na której też gotuje. Ale nieszczelności i brak podłóg sprawiają, że panuje tam przeraźliwy ziąb i tak jest od lat. A ten człowiek jest coraz starszy. To nie są warunki do mieszkania nawet dla zdrowego, silnego człowieka- mówi Przemysław Łata. (...)
Józef Żuk
Więcej w papierowym wydaniu "TN".
Gość11:38, 12.08.2014
0 0
Paranoja!!! nie pracował całe życie, tylko wysiadywal pod sklepem z butelką taniego wina, to nic nie ma. Niech teraz odpokutuje swoje lenistwo i pijactwo oraz znieczulice (do swoich najbliższych, bo swojej matki dobrze nie traktował). A teraz na wódkę ma się pieniądze, a na własne utrzymanie nie. To jest pochwała nieróbstwa! Jeszcze raz: PARANOJA!!! 11:38, 12.08.2014