W gmachu tarnobrzeskich sądów odsłonięto tablicę upamiętniającą - tu cytat z tablicy - tarnobrzeskich prawników-żołnierzy i męczenników wolnej Polski. Wywołało to sprzeciw tych, którzy uważają, że siedziba sądu nie jest właściwym miejscem dla upamiętniania historycznych zasług.
O tym, że historia dzieli, nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Wieki cywilizacji potwierdzają słuszność obserwacji Cicerona, iż "historia jest jak klin rozszczepiający rozum, tworzący wrogów i prowokujący zawsze przegrane wojny. Bo nie może być zwycięstwa w bratobójczych zmaganiach". Dramatyczne jest to, że spory o historię dzielą na tyle skutecznie, że nie oszczędzają nikogo. Przykładem choćby sprawa tablicy w gmachu tarnobrzeskich sądów.
Inicjatywa jej ufundowania wypłynęła od Tarnobrzeskiego Towarzystwa Historycznego, a konkretnie jego prezesa dr hab. Tadeusza Zycha. Miało to związek z wydaniem przez TTH numeru "Zeszytów Historycznych", w których ukazano dzieje miejscowego sądownictwa oraz sylwetki tarnobrzeskich prawników. Wtedy to pojawił się pomysł ufundowania tablicy upamiętniającej tych, którzy w latach II wojny światowej i w okresie sowieckiej dominacji w Polsce walczyli o wolność i niezawisłość Rzeczypospolitej. W internetowej informacji z okazji promocji wspomnianych "Zeszytów Historycznych" napisano, iż inicjatorami przedsięwzięcia byli mecenas Rajmund Aschenbrenner, działający w imieniu Koła Tarnobrzeskiego Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej, oraz Tadeusz Zych. Ponieważ tablica miała zawisnąć w gmachu sądów, Tadeusz Zych wystąpił do prezesa tarnobrzeskiego Sądu Okręgowego Roberta Pelewicza z wnioskiem o aprobatę lokalizacji. Prezes, po zasięgnięciu opinii Kolegium Sędziowskiego, zgody udzielił, co pozwoliło na realizację pomysłu.
Pod koniec lipca br. na parterze sądowego gmachu zawisła tablica z nazwiskami sześciu przedstawicieli miejscowego środowiska prawniczego, zasłużonych w walce z hitlerowskim okupantem oraz poddanych stalinowskim represjom.
W ten sposób uhonorowano: Maurycego Goldgarta - adwokata zamordowanego przez hitlerowców w gettcie w 1942 r., Franciszka Hnata - sędziego grodzkiego, zamordowanego przez Niemców w 1942 r., współpracownika "Odwetu", Władysława Jasińskiego - założyciela i dowódcę "Odwetu", legendarnego "Jędrusia", zastrzelonego w 1943 r., Leonarda Madeja - adwokata, działacza Stronnictwa Narodowego i Polskiego Stronnictwa Ludowego, powiatowego delegata rządu RP, stalinowskiego więźnia, Jana Secha - adwokata, więźnia obozów koncentracyjnych w Oświęcimiu, Buchenwaldzie, Dora i Ravensbrück oraz Jana Wąsa - sędziego, działacza SN i NSZ, więźnia stalinowskiego.
Zanim jeszcze tablica zawisła, odezwały się głosy protestu. Nie kwestionowały one wymienionych wyżej nazwisk lecz procedurę podejmowania decyzji o lokalizacji tablicy oraz kwalifikacje osób wybór ten opiniujących. Chociaż grono sędziów poddających inicjatywę w wątpliwość było ponoć dość szerokie, większość powstrzymała się od protestów, uznając, że sprawa jest niewarta zachodu. Poza tym w grę wchodziła obawa o ewentualne reperkusje.
W każdym razie z oficjalnym protestem wystąpili jedynie były prezes tarnobrzeskiego Sądu Wojewódzkiego Ignacy Szafran oraz były prezes Sądu Okręgowego Edward Loryś. W piśmie skierowanym do prezesa Pelewicza protestowali przeciwko lokalizacji tablicy wotywnej w gmachu sądu, bowiem, ich zdaniem, nie jest to właściwe miejsce dla tego typu przedsięwzięć.
Poza tym wnioskowali, aby na tablicy uwzględnić nazwisko sędzi Anny Koprowskiej, internowanej działaczki "Solidarności", która za swoje przekonania została pozbawiona pracy sędziego. Poza tym, według nich, na tablicy powinny znaleźć się nazwiska kilku innych osób zasłużonych dla tarnobrzeskiego wymiaru sprawiedliwości.
Zakwestionowali także tryb podejmowania decyzji o lokalizacji tablicy oraz wyboru nazwisk osób upamiętnionych. Jeśli bowiem "o tak ważnych sprawach decydują byli sekretarze sądowej instancji Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, pracownik Komitetu Wojewódzkiego tejże partii czy członek Patriotycznego Ruchu Odrodzenia Narodowego, to wygląda to tak, jakby diabeł dzwonił na mszę". Poza tym na tablicy uhonorowano ojca byłej prezes Sądu Okręgowego, co, zdaniem byłych sędziów, nosi znamiona prywaty. (...)
Jan Adam Borzęcki
Więcej w papierowym wydaniu "TN".
djasiek57320:46, 31.08.2014
0 0
Panie Zych..Historia już panu poważnie namieszała w makówie..Ha,ha,ha..Zrób pan drugą tablicę-ku czci i pamieci tych,co w stanie wojennym sądzili niewinnych i osadzali w pierdlu za strajki..Takich nie brakuje i mają sie dobrze do dziś. 20:46, 31.08.2014