Niezapomniany ksiądz Józef Tischner w swojej książce "Historia filozofii po góralsku" napisał, że "są trzy prawdy: świento prawda, tys prawda i gówno prawda". Ta sentencja jak ulał pasuje do tego, co w ostatnim czasie dzieje się na szczytach tarnobrzeskiej władzy. Nieustający festiwal konferencji prasowych i obrzucania się błotem. Oto ostatnie doniesienia z frontu walki. Kogo to jeszcze interesuje, nie zniesmaczyło lub nie znudziło, niech czyta...
W ciągu ostatnich dni panowie Grzegorz Kiełb, Kamil Kalinka, Wojciech Brzezowski i Józef Motyka zorganizowali w sumie sześć (!) konferencji prasowych. Dowiedzieliśmy się z nich nie tylko, że najprawdopodobniej swój spór o to, czy w urzędzie dochodziło do kumoterstwa, czy też nie, przeniosą na sądową salę. Ale także, że na szczytach tarnobrzeskiej władzy od dawna panowała nieufność, a jej przedstawiciele uważali siebie nawzajem za niekompetentnych. Dla tak zwanego dobra miasta przymykali jednak oczy na pewne sprawy i udawali, że wszystko jest w porządku. Aż do teraz...
NIECH PRZEMÓWIĄ DOKUMENTY
Działaczom Prawa i Sprawiedliwości analiza zarzutów, jakie wiceprezydentowi Wojciechowi Brzezowskiemu przedstawił Grzegorz Kiełb, zajęła blisko tydzień. Przez ten czas przeglądali - jedno po drugim - pozwolenia na budowę wydawane w tym i poprzednim roku przez tarnobrzeski magistrat. W oparciu o te dokumenty przygotowano zestawienie obrazujące, że - wbrew temu, co mówił kilka dni wcześniej prezydent - wydanie w 19 dni pozwolenia, o które występowało biuro projektowe prowadzone przez córkę W. Brzezowskiego, nie powinno być uznawane za przejaw kumoterstwa... (rn)
WIĘCEJ W NAJNOWSZYM WYDANIU "TYGODNIKA NADWIŚLAŃSKIEGO" LUB eTN.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz